Pobierz: Gazeta Wodzisławska 03 / 2010

January 14, 2018 | Author: Anonymous | Category: N/A
Share Embed


Short Description

Download Pobierz: Gazeta Wodzisławska 03 / 2010...

Description

Nr 03 (40)

1 – 31 marca

Gazeta Wodzisławska

Adres redakcji: 44 – 300 Wodzisław Śląski, ul. Ks. Płk. Kubsza 17 tel./ fax: 032 454 72 03 Redaktor naczelny: Issa Grela 504 281 222 Redaktor: Agnieszka Kozielska Dziennikarze: Magdalena Szymańska, Izabela Wilczok Portal gazety: Edyta Budnik ([email protected]) Reklama: [email protected] Wydawca: Wodzisławskie Centrum Kultury Opracowaniw graficzne | skład:

Druk: M&Z Druk Radlin Redakcja nie zwraca niezamówionych materiałów; zastrzega sobie prawo do dokonywania skrótów, przeredagowań i zmiany tytułów. Redakcja nie odpowiada za treść reklam, ogłoszeń i listów.

Kobieca. Taka właśnie jest Gazeta Wodzisławska, którą trzymacie Państwo w swoich rękach. I nie zasługa to miesiąca marca, od tak dawna kojarzonego z Dniem Kobiet. To wydanie zasłużyło sobie na ten przydomek za sprawą Pań, które zdecydowały się podzielić z Czytelnikami historiami z zawodowego i prywatnego życia. W cyklu „Znaleziona/znaleziony” cztery zupełnie różne kobiety opowiadają o najważniejszych chwilach, jakie przeżyły. O radościach z sukcesów, łzach rozpaczy i gorzkich wspomnieniach porażki. Zdradzają też, co czyni je silnymi, wrażliwymi, cierpliwymi. Z kolei „W twarzą w twarz” rozmawiamy z dyrektorką szkoły, której pracownicy nieco niżej pochylają się nad swoimi uczniami a od ocen ważniejsze są relacje międzyludzkie. Nie zabrakło również tematów, którymi obecnie żyje Wodzisław. Ta Gazeta Wodzisławska jest kobieca bardziej niż zwykle, także dlatego, że jest to ostatni numer redagowany tylko przez dziennikarki. Od następnego wydania za sterami zasiądzie ktoś inny a załoga będzie mocno odświeżona. I na koniec, rzecz najważniejsza. To 12 numer gazety w nowej szacie graficznej. Od naszej ostatniej metamorfozy minął rok. Naszym Czytelnikom dziękujemy za to, że byli, są i, mamy nadzieję, będą. Dziękujemy, że dali nam radość pisania i możność utrwalania. Z pozdrowieniami! Issa Grela

e-mail: [email protected] Nakład: 3000 egz.

Pis z ą dla Was

Issa Grela

Magdalena Szymańska

Agnieszka Kozielska

Izabela Wilczok

3

Z ratusza

Marzec 2010 r.

Wieści z sesji 25 lutego po raz kolejni radni spotkali się na obradach już XLIII sesji Rady Miejskiej. Obrady jak zwykle poprowadził przewodniczący Lech Litwora. Po przyjęciu porządku obrad głos zabrał prezydent miasta Mieczysław Kieca. Przedstawił on zebranym informacje na temat działań podejmowanych pomiędzy sesjami. Między innymi prezydent wydał zarządzenie w sprawie powołania Komisji Przetargowej do przygotowania, a następnie przeprowadzenia postępowania o  udzielenie zamówienia publicznego na wykonanie robót budowlanych w  ramach projektu Kultur@lny Wodzisław – System Informacji Kulturalnej. Zamówienie dotyczy przebudowy holu wejściowego wodzisławskiego muzeum. Ze względu na brak zasobów lokalowych prezydent nie mógł wyrazić zgody na udzielenie pomocy w repatriacji Polaków ze Wschodu. — Wsparcia udzieliliśmy w  pierwszym roku kadencji. Tym razem zmuszeni byliśmy odrzucić niniejszy wniosek — mówi Mieczysław Kieca. Po czym naczelnik Wydziału Inwestycji Miejskich Janina Szymacka-Pysz przedstawiła in-

4

formację na temat zadań inwestycyjnych realizowanych przez Miasto Wodzisław Śląski w  ubiegłym roku, uwzględniając zadania Rady Dzielnic.

Za i przeciw Następnie radni przystąpili do  podjęcia uchwał. Jako pierwszy głos zabrał skarbnik miasta Tadeusz Bednorz w  sprawie zmiany uchwały budżetowej na rok 2010. Poruszono kwestię wypłaty odszkodowania, jakie zgodnie z wyrokiem sądu, Miasto winno wypłacić właścicielowi kamienicy mieszczącej się na ul. Rynek 15. Jednogłośnie przyjęto uchwałę zmieniającą uchwałę w sprawie nadania Regulaminu Straży Miejskiej Wodzisławia. Proponowane zmiany wynikają z  nowelizacji ustawy z  1997 roku o  strażach gminnych, która weszła w  życie 24 grudnia minionego roku. Następnie w  kolejności poddano głosowaniu uchwałę dotyczącą nadania imienia Publicznemu Przedszkolu nr 12. Placówka otrzymała imię Jana Brzechwy. Sporo kontrowersji wzbudziła natomiast uchwała w  sprawie uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzen-

nego obejmującego obszar przy ul. Bogumińskiej, przy wlocie do miasta drogi DK 78 od strony granicy państwa, oznaczonej umownie jako OK3. Teren w pierwotej wersji przeznaczony był pod zabudowę usługową. Swój sprzeciw w tej sprawie zgłosili bezpośrednio zainteresowani – mieszkańcy niniejszego terenu. — 29 osób podpisało petycję, w której mieszkańcy wnoszą o dokonanie zmian w uchwale, tak by uwzględniała ona potrzeby mieszkańców — mówi Maria Pietraszek. — Nie zgadzamy się, by na tych terenach powstała działalność szkodliwa dla środowiska. Są inne miejsca w mieście, które można na taki cel przeznaczyć — dodaje. Przedstawiciel pracowni architektonicznej przekonywał, że uchwała gwarantuje taka ochronę. — Musimy przestrzegać przepisów. Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że nie chronimy środowiska. Poza tym każdy ze swoją działalnością musi mieścić się w granicach swojej działki — przekonywał Janusz Orzeł. Prawdą jest, że ewentualnego inwestora obejmuje cały pakiet przepisów. Zdaniem architekta, także przytaczana działka 7U, ma być buforem oddzielającym teren mieszkalny od drogi. Uchwałę przegłosowano. Dyskusja nawiązała się również podczas podejmowania uchwały w sprawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego obejmującego obszar tzw. OK5, w obrębie ulic: Chrobrego, Radlińskiej, Radlińskie Chałupki. — Ten plan jest nie do przyjęcia — komentował Józef Kowol, właściciel działek mieszczących się na wspomnianym terenie. — Odbiera on synowi jedną z lepszych działek. Powoduje, że syn straciłby 1,5 hektara ziemi — dodaje. Na chwile obecną Józef Kowol odrzucił propozycję przyjęcia gruntów zamiennych. Za podjęciem uchwały zagłosowało 9 radnych. Następnie głos zabrał naczelnik Wydziału Strategii Rozwoju Miasta – Zbigniew Podleśny. Przedstawił on sprawozdanie z realizacji wydatków budżetowych gminnego programu profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych oraz przeciwdziałania narkomanii na rok 2009. Emocje wzbudziła także organizacja ruchu na ul. Matuszczyka. Wśród radnych zdania na ten temat były podzielone. Jedni wskazywali na pewne niedogodności i niedociągnięcia, inni przekonywali, że obecna sytuacja jest jedynym optymalnym rozwiązaniem. Obrady lutowej sesji zakończyły się wolnymi głosami i wnioskami. (lena)

Z ratusza

Gazeta Wodzisławska

Narkotyki, dziecko i Ty P

roblemy związane z  zażywaniem przez młodzież i dzieci narkotyków z roku na rok są coraz większe. Najskuteczniejszą obecnie walką z narkomanią jest obecnie profilaktyka. W  odpowiedzi na  rosnące zagrożenie, Komenda Straży Miejskiej z Wodzisławia Śląskiego wspólnie z  prezydentem Mieczysławem Kiecą postanowiła zorganizować akcję antynarkotykową, skierowaną głównie do nauczycieli i rodziców. „Narkotyki, dziecko i Ty” ma na celu wczesne wykrycie i rozpoznanie skutków używania narkotyków przez młodzież oraz prawidłową reakcję i działanie rodziców, opiekunów, pedagogów. Trwać będzie od 1 – 15 kwietnia 2010 roku. Pomysł na akcję narodził się podczas wolnej dyskusji w  komendzie Straży Miejskiej. — Zaniepokoiliśmy się tym, że nasi południowi sąsiedzi otworzyli swój rynek i zalegalizowali posiadanie większości narkotyków. Obawiamy się, że to spowoduje łatwiejszy dostęp do  tych środków. Zaplanowaliśmy spotkanie w Wodzisławskim Centrum Kultury 15 kwietnia o godz. 17.00. Wtedy swe prelekcje wygłoszą: specjalista psychoterapii i uzależnień Katarzyna Bosowska, przewodnicząca wydziału rodzinnego i  nieletnich, sędzia sądu rejonowego Wodzisław Śląski Leokadia Pluta oraz nadkomisarz zespołu

ds. nieletnich i patologii wydziału prewencji KPP Wodzisław Śląski Bogdan Polak. Wykłady pomogą w  zrozumieniu problemów wiążących się z zażywaniem środków odurzających oraz nauczą jak rozpoznawać, czy ktoś jest pod ich wpływem — mówi Janusz Lipiński, komendant Straży Miejskiej. Wiedza ta umożliwi szybką reakcję na istniejący problem. Słuchacze dowiedzą się też, jak wyglądają niektóre narkotyki. Rodzice często nie zdają sobie sprawy, że tabletka, którą znaleźli u swoich dzieci, to narkotyk. Przed wykładami straż rozda ulotki informujące o spotkaniu. Część z nich zostanie rozpropagowana w  wodzisławskich gimnazjach i szkołach średnich, reszta na ulicach wśród mieszkańców. — Mamy nadzieję, że co najmniej jeden nauczyciel z każdej szkoły zjawi się na prelekcjach w WCK. Zapraszamy każdego chętnego do wysłuchania wykładów, nie tylko opiekunów i rodziców, ale także dzieci i  młodzież. Jeżeli nasze działanie będzie cieszyło się dużym powodzeniem, chętnie powtórzymy je w następnym roku — dodaje. Strażnicy otrzymali również broszury z  Krajowego Biura ds. przeciwdziałania narkomanii, które mają na celu wsparcie tej akcji. Więcej informacji o działaniach Straży Miejskiej można uzyskać na stronie internetowej: www.strazmiejska-wodzislaw.pl

Straż Miejska Wodzisławia Śl. organizuje akcję pod hasłem: „Narkotyki, dziecko i Ty”. Akcja ma na celu wczesne wykrycie i rozpoznanie skutków używania narkotyków przez młodzież oraz prawidłową reakcję i działanie rodziców, opiekunów, pedagogów. W  związku tym pragniemy zaprosić i  tym samym rozważyć możliwość uczestnictwa w naszej akcji, która odbędzie się w terminie od 1 do 15 kwietnia bieżącego roku. Jednocześnie zwracamy się z prośbą o udostępnienie „Sali Klubowej” w WCK Wodzisław Śl. dniu 15.04.2010  r. o  godz. 1700 w  celu przeprowadzenia prelekcji przez zaproszonych gości.

Międzynarodowe Forum Ekonomiczne W  dniach od  25 do  27 lutego, nasze miasto promowało swoją ofertę inwestycyjną na  Międzynarodowym Forum Ekonomicznym Śląsk 2010 w Opolu. Podczas dwudniowego spotkania analitycy ekonomiczni, przedstawiciele biznesu z regionu, kraju i zagranicy, przedstawiciele administracji samorządowej, nauki, mediów, organizacji pozarządowych, instytucji finansowych, parlamentarzyści europejscy i  krajowi, ambasadorzy oraz decydenci w  różnych obszarach gospodarczych dyskutowali o potencjale gospodarczym makroregionu śląskiego. Odbyły się spotkania biznesowe, panele dyskusyjne i  sympozja. Jest to  jedna

z  ważniejszych i  największych imprez poświęconych problematyce rozwoju regionu. W spotkaniu uczestniczył również Prezydent Parlamentu Europejskiego – Jerzy Buzek, który w swoim wystąpieniu omówił strategię „Europa 2020”, opartą na tworzeniu nowych miejsc pracy czy też zachowywaniu dóbr naturalnych. Oprócz paneli dyskusyjnych doskonałą sposobnością do zapoznania się z ofertą Śląska była wystawa stoisk instytucji samorządowych oraz prywatnych przedsiębiorstw. Stoisko Wodzisławia Śląskiego cieszyło się dużym zainteresowaniem gości Forum zarówno z kraju, jak i z zagranicy, dając niepowtarzalną szansę promocji inwestycyjnej oraz

zaprezentowania szans na lokalizację inwestycji w Wodzisławiu. Prezydent Miasta Wodzisławia Śląskiego, Mieczysław Kieca zaprezentował w swoim wystąpieniu walory miasta nie tylko w kontekście lokowania inwestycji, lecz także życia codziennego, edukacji czy też sportu. Prezentacja wzbudziła ogromne zainteresowanie i została gorąco przyjęta przez zgromadzonych gości. Drugiego dnia Forum, prezydent Mieczysław Kieca moderował panel oraz dyskusję pt. „Oczekiwane kierunki inwestycji zagranicznych. Rola samorządów w przygotowaniu ofert inwestycyjnych”. Forum odwiedziło łącznie około 1000 osób z 63 państw i 5 kontynentów. (Red.)

5

Z ratusza

Marzec 2010 r.

Start w przyszłość R uszyła rekrutacja dzieci w ramach projektu stworzonego przez Urząd Miasta „3‒4-5 START Przedszkolaków w przyszłość”. Projekt ma na celu zwiększenie dostępu do edukacji przedszkolnej dzieci w  wieku 3 – 5 lat, które z różnych przyczyn nie chodzą do przedszkola. Realizacja trwać będzie od 1 stycznia 2010 r. do 31 grudnia 2011 r. Zajęcia ruszają już w marcu. W przedsięwzięciu udział bierze dziesięć przedszkoli z Wodzisławia Śląskiego: PP nr 1, PP nr 2, PPnr 4, PP nr 5, PP nr 11, PP nr 12, PP nr 14 (dodatkowy oddział przedszkolny dla dzieci w wieku 3 lat), PP nr 15, PP nr 16, PP nr 18. Zajęcia mają pomóc w upowszechnieniu edukacji przedszkolnej. Mają też pokazać rodzicom, jak wiele korzyści płynie z wysyłania dzieci do przedszkola. W ramach dwugodzinnych zajęć, odbywających się trzy razy w tygodniu, maluchy będą miały szansę uczestniczyć w zajęciach ogólnorozwojowych zgodnych z podstawą programową oraz w zajęciach z rytmiki i języka angielskiego. Odbywać się one będą popołudniami. Projekt zakłada również spotkania z  logopedą. Każdy uczestnik otrzyma też podwieczorek. — Uważam, że jest to bardzo dobry pomysł, żeby dzieci, które nie są objęte edukacją przedszkolną mogły zobaczyć jak wygląda życie w przedszkolu, bo są to nasi przyszli wychowankowie. Dzieci, które będą uczęszczały w zajęciach w ramach programu nie będą miały problemów z adaptacją w miesiącu wrześniu. Nauczą się też zostawać same, bez opieki rodziców, rozwiną się społecznie, muzycznie, plastycznie i  intelektualnie. W naszym przypadku rekrutacja jest za-

mknięta, stworzyliśmy już piętnastoosobową grupę. Rodzice nadal dzwonią, pytają i chcą się zapisywać na listę rezerwową. O  zakwalifikowaniu decyduje kolejność zgłoszeń — mówi Mirosława Kuźnik, dyrektor Przedszkola Nr 1. Dzieci będą mogły korzystać z całej bazy przedszkolnej: zabawek, zajęć plastycznych, muzycznych. Przewidziano również spacery, wyjścia do  Wodzisławskiego Centrum Kultury, zabawy na świeżym powietrzu. Dwugodzinne zajęcia będą zapełnione w  sposób atrakcyjny. Dzieci będą pod

opieką wysoko wykwalifikowanej kadry, nauczycieli z wieloletnim stażem. Ważne, aby rodzice zgłaszający dziecko do udziału w projekcie przyprowadzali regularnie dzieci na zajęcia. W projekcie udział weźmie 300 maluchów z  Wodzisławia Śląskiego. Rodzice nie poniosą też żadnych kosztów. Projekt szacowano na 809 037 zł. Pozyskano 796 901,44 zł z PO KL, Urząd Miasta dołożył 12 135,56 zł. Projekt jest współfinansowany przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego. (Iza W.)

Dzień otwarty w Urzędzie Skarbowym 6 marca br. placówka organizuje „dzień otwarty”. Tego dnia będzie czynna od 9.00 – 13.00. Zaplanowano również pracę w sobotę, 24 kwietnia 2010r., w tych samych godzinach. Przewidziano także wydłużenie godzin pracy urzędu w ostatnim tygodniu kwietnia, od 26 – 30 kwietnia 2010r. Wszyscy odwiedzający w  tych dniach

6

skarbówkę oprócz załatwienia zwykłych spraw urzędowych (pobranie formularzy podatkowych, złożenie zeznań, uzyskanie informacji w zakresie rozliczenia rocznego) będą mogli poznać pracę codzienną urzędników, nie tylko w miejscach ogólnodostępnych. Tak jak w  poprzednich latach, i  w  tym roku urząd organizuje

konkurs z nagrodami dla szkół podstawowych. Należy ułożyć krótką rymowankę o  tematyce: „Internet a  podatki”. Do  6 marca można składać prace w kancelarii US. Trzy dni później nastąpi rozstrzygnięcie konkursu. Wręczenie nagród zaplanowano na 12 marca o godz. 14.00 na Sali Narad. (Red.)

Z ratusza

Gazeta Wodzisławska

Przedszkole jak marzenie K tóry z rodziców nie marzy o świetlanej przyszłości swojego dziecka? Która matka nie widzi oczyma własnej wyobraźni swojego ukochanego szkraba rozwijającego swoje talenty? I któryż z ojców nie chciałby, by jego maluch miał nienaganne maniery i nieprzeciętną wiedzę, co w przyszłości procentowałyby wysoką pozycją na rynku pracy? Przedszkola prześcigają się w różnicowaniu swojej oferty. Trudno jednak w ramach określonego programu edukacyjnego i w wielodzietnej grupie zadbać, by każde dziecko miało szansę szybkiego rozwoju. Takie możliwości stworzyli w tym roku właściciele popularnej w  Wodzisławiu Zozolandii. Otóż od 1 lutego trwa nabór do prywatnego przedszkola. Zajęcia rozpoczną się wraz z rokiem szkolnym, czyli we wrześniu. — Już teraz trwają zapisy, bo chcemy wiedzieć jakie będzie zapotrzebowanie i odbiór przygotowanej przez nas oferty — tłumaczy Urszula Dybiec. Docelowo mają powstać trzy grupy dzieciaków. Realizowane będą zadania wychowawczo-dydaktyczne takie jak: kształtowanie umiejętności społecznych, wspomaganie rozwoju mowy i czynności intelektualnych, wychowanie przez sztukę zarówno przez plastykę jak i teatr, wychowanie w poszanowaniu roślin i zwierząt, pomaganie w rozu-

mieniu istotnych zjawisk atmosferycznych i budzenie zainteresowań w kierunku matematycznym czy technicznym. —  Zapewniamy dzieciom swobodę i  bezpieczeństwo. Będziemy wychowywać dzieci śmiałe, wrażliwe, otwarte i  kreatywne, przynajmniej taki jest nasz cel. Zajęcia będą prowadzone przez profesjonalistów, tj. instruktorów tańca, magistrów sztuki i przedszkolanki z wcześniejszym doświadczeniem zawodowym — opowiada Urszula Dybiec. Do tego należy dodać, że dzieci będą się uczyły angielskiego na bazie licencjonowanego programu Musical Babies. Co kilka dni odwiedzą restaurację, by  uczyć się zasad savoir vivre przy stole. Jeździć będą do kina, teatru i na wycieczki edukacyjne. Zajęcia prowadzone będą od poniedziałku do  piątku od  godziny 7.00 do  16.00, z  możliwością przedłużenia opieki nad dzieckiem nawet do  godziny 21. Możliwe będzie też odprowadzenie dziecka do  przedszkola w  weekend, gdy zajdzie taka potrzeba. — Pomysł na to przedszkole od dawna chodził nam po głowie. Myślimy, że Zozolandia jest dobrym miejscem na przedszkole. Świat zabawy będzie bardzo kolorowy, a o edukację zadbają specjaliści — podsumowują właściciele Zozolandii. Pobyt dziecka w  przedszkolu będzie niewiele drozszy niż w przedszkolu pu-

blicznym, ale też w połowie mniejszy niż opłacenie opiekunki. Warto więc się zastanowić, czy takich pieniędzy nie zainwestować w rozwój własnego dziecka. Szczegółowe informacje znajdziecie Państwo pod numerem telefonu – 509 828 344 lub osobiście u Urszuli Dybiec na terenie Zozolandii. (issa) Zozolandia to punkt pilotażowy wewnętrznego placu zabaw dla dzieci pod marką Zozole, po  otwarciu którego powstaną kolejne punkty własne i  franczyzowe. Całoroczne, nowoczesne centrum zabaw ruchowo – sprawnościowych, w  którym Twoja pociecha na trzech poziomach znajdzie wiele wspaniałych atrakcji, a wśród nich: basen z 50 tys. piłeczek, zjeżdżalnie, tory przeszkód, labirynty, wyjątkowy dmuchaniec do skakania i zjeżdżania oraz wiele innych. Zozolandia to świat przeznaczony dla wszystkich dzieci, które chcą poznać rzeczywisty świat Zozoli. Nieograniczona swoboda pozwala się wykazać nawet wyjątkowo energicznym dzieciom. Maluchy też znajdą coś dla siebie. Zozolandia posiada specjalny kącik zabaw dla maluszków, pełen zabawek, które bawią i  uczą oraz zapewnią nawet najmniejszym pociechom radość, a rodzice w tym czasie mogą odpocząć w kawiarence, skorzystać z Internetu, przeczytać prasę czy oglądać TV.

W Wodzisławiu kwoty zarezerwowane na utrzymanie dróg w tym sezonie skurczyły się bardzo szybko, ale kasa nie stoi jeszcze pusta.

Ile kosztuje zima Duże mrozy nie ominęły mieszkańców naszego regionu. Nie trzeba czytać prognoz Centrum Zarządzania Kryzysowego, zamieszczonych na  stronie internetowej, by efekty ostrych mrozów odczuć na własnej skórze. I nie tylko. Tej zimy zasypane ulice i śliskie chodniki to  także wodzisławska rzeczywistość. Z żywiołem walczyli wszyscy, nie tylko służby drogowe i firmy odpowiedzialne za zimowe utrzymanie dróg, ale i sami mieszkańcy. To  na  nich bowiem spo-

czywa obowiązek odśnieżania przydomowych chodników. Trudno też było nadążyć za  pogodą. Zwały śniegu rosły a na chodnikach i drogach białego puchu wciąż nie ubywało. I  choć ktoś może powiedzieć, że nie ma się czemu dziwić, bo to przecież zima, aura mocno uszczupliła kasy samorządów lokalnych. W Powiatowym Zarządzie Dróg zarezerwowane kwoty już się wyczerpały. Na  akcję zima zaplanowano w  tym roku 636 tys. zł. Do tej pory odśnieża-

nie i posypywanie dróg kosztowało aż 450 tys. zł. — Dużo pieniędzy pochłonęło paliwo, które rozliczane jest z puli całorocznej, więc może zabraknąć pieniędzy na jazdę w kolejnych miesiącach. Poza tym bardzo droga jest sól do posypywania dróg i chodników — mówi Jacek Szkolnicki dyrektor Służb Komunalnych Miasta. Wystąpił więc do miasta o kolejne 250 tysiecy. (issa)

7

Poznaj swojego radnego

Marzec 2010 r.

Radny powinien mieć wiedzę Rozmowa z radnym Janem Grabowieckim Redakcja: Po  raz pierwszy został Pan wybrany do Rady Miejskiej w 1996 roku. To szmat czasu. Łączy Pan z tą funkcją jakieś refleksje? Jan Grabowiecki: Oczywiście mam swego rodzaju refleksje, dotyczące pracy w  Radzie Miejskiej. Uważam, że do  przodu to my niestety nie idziemy. Może kiedyś, ale to było dawno. Odnoszę wrażenie, że od paru lat jest stagnacja w szeregach Rady. Red.: Czyja to  wina? Czy nie radnego? A jeśli tak, to jaki powinien być radny, Pana zdaniem? J.G.: Radny przede wszystkim powinien mieć wiedzę na temat tego, czym zajmuje się gmina i co robi, a także podstawową wiedzę na temat przepisów prawnych, jakie w samorządzie się stosuje. Mówię to bardzo ogólnie. Według mnie, dobry radny powinien na co dzień z takimi przepisami się spotykać i mieć bieżącą wiedzę o zmianach, jakie zachodzą w aktach prawnych. Rzadko się spotyka, by radny sam od siebie się edukował. Red.: Opinia, że Rada Miejska nie idzie do przodu też Pana dotyczy, jako radnego. Niedługo przy urnie wyborczej mieszkańcy Pana rozliczą. J.G.: Nie bardzo lubię słowo rozliczać, bo nie wiem dokładnie, kogo ono ma dotyczyć. Radny to  jeden człowiek na  21 radnych. Na  dobrą sprawę nawet, gdyby miał super pomysł i posiadał bardzo dużą wiedzę w pewnej dziedzinie, i chciał to wykorzystać dla dobra miasta, to  pozostali i tak wiedzą lepiej, bo wcześniej to ustalili, i zagłosują przeciw. Jest to nieszczęście wielu Rad, w tym i naszego miasta, bo ta Rada nie jest jakąś wyjętą z ogółu. Jest taka, jak w wielu miastach i gminach. Problemem jest brak umiejętności spostrzegania, że ktoś inny ma  równie dobry pomysł. Jest grupa osób, tzw. koalicja, która ma wyłączność na dobre pomysły. Wynik tego może ocenić każdy z  mieszkańców, nie mnie oceniać kolegów radnych. Red.: Rządy ludu i  budowanie koalicji, to zasady, jakimi szczyci się demokracja. J.G.: Tak, zgadzam się, tylko, jak już niejeden wybitny uczony zauważył, demokracja jest najlepszym ustrojem, bo  nikt

8

nic lepszego nie wymyślił. Ustrój ten powinien być poparty fachowością, wiedzą, kompetencjami w zarządzaniu – bez tego demokracja kuleje. Red. Długo pracuje Pan dla miasta, więc zakładam, że ma  Pan swoją koncepcję. Udało się Panu ją zrealizować? J.G.: Udaje się, choć nie w tym wymiarze, by moje oczekiwania były w pełni spełnione. Zawsze trzeba szukać kompromisu, czy to w Radzie Miejskiej, czy w zarządzaniu firmą. Niestety zawsze po wyborach każda władza ma własną ideę X dotyczącą rozwoju miasta. A na dobrą sprawę w cztery lata niewiele można zrobić. Gdy kadencja się kończy, zaczyna się nowa wizja i nigdy nie można jednego projektu zamknąć. Uważam więc, że zarządzanie dłużej niż cztery lata, daje szansę zrealizowania chociażby dwóch, trzech kierunków rozwoju w całości. Aczkolwiek sądzę, że w  większym stopniu władza powinna być wsłuchana w głosy mieszkańców, a konsultacje społeczne powinny odbywać się częściej. Pyta Pani, czy udało się coś zrobić? Uważam, że tak. Najważniejsze jest złożenie wniosku do  Funduszu Spójności na  bu-

dowę kanalizacji. Temat poruszany był od  początku mojej obecności w  Radzie. To jest duże osiągnięcie, bo nikt dotychczas nie umiał przebrnąć przez procedury unijne. Być może ruszy budowa kanalizacji, która pochłonie ogromne środki pieniężne i wstrzyma inne inwestycje, ale Czytelnicy przyznają rację, że dalsze funkcjonowanie miasta w XXI wieku bez kanalizacji jest niedopuszczalne. Udało się też wiele zrobić w zakresie rozbudowy dróg, jak chociażby skrzyżowanie Pszowska-Matuszczyka, remont wiaduktu na ulicy Matuszczyka. Przygotowanie dokumentacji trwało długo, później dopadł nas kryzys. I tylko szkoda, że wcześniej o nim nie pomyślano. Pewnie zapyta mnie teraz Pani, co się nie udało zrobić? Red.: Taki miałam zamiar. J.G.: Ubolewam, że pieniądze miejskie, w świetle mojej wiedzy i kompetencji, nadal rozdawane są zbyt hojnie. Skończyło się to tym, że po raz pierwszy w historii miasta od 1990 roku deficyt budżetowy sięgnął 12 milionów złotych. W 2010 roku deficyt planowany jest na poziomie 28 mln. Nigdy nie było aż tak ogromnego deficytu i nie pla-

Gazeta Wodzisławska

nowano na rok następny jeszcze większego. To świadczy o tym, że budżet miejski nie jest krojony na miarę potrzeb i możliwości. Wydatki sztywne, które miasto musi ponosić, powinny być rygorystycznie obcięte, natomiast więcej środków przeznaczać należy na inwestycje, bo tylko one gwarantują późniejsze zwiększenie dochodów miasta. Dziś przytnijmy wydatki, skróćmy „kołdrę do wydawania”, za którą wszyscy ciągną, by za pięć lat mieć taką samą szansę rozwoju, siłę pieniądza jak inne gminy. Red.: Ciągle się mówi, że Wodzisław musi rozwinąć skrzydła. Pytanie zasadnicze brzmi jak? J.G.: Myśląc, że Wodzisław rozwinie się na wzór innych miast jest troszeczkę nieporozumieniem. Często porównujemy się z Rybnikiem, choć nie wiem dlaczego. Rybnik jest trzy razy większy i ma czterokrotnie większy budżet. Nie możemy więc takimi kategoriami patrzeć. Wodzisław ma swoje miejsce na mapie Polski, ma  miejsce w  naszym regionie. Winien się rozwijać, ale nie wiem czy akurat w tych kierunkach, o których marzymy. Nasze miasto powinno się rozwijać dbając o małe przedsiębiorstwa i zakłady pracy, ale musimy wyjść z większymi propozycjami dla inwestorów. Dziś nie wystarcza już sprzedać działkę. Może warto pochylić się nad inwestorami, którzy chcieliby długotrwale zainwestować na naszym terenie i mieć z tego tytułu w przyszłości dochody, które zasilą budżet miasta. Może trzeba więcej pieniędzy przeznaczyć na budowę dróg, kanalizacji i tym zachęcić inwestorów, bo który z nich przy uruchomieniu działalności ma tyle środków, by jeszcze uzbrajać teren? W  Jastrzębiu i  Żorach funkcjonują duże strefy ekonomiczne, które zabierają nam tych bardziej interesujących inwestorów. Tam mogą liczyć na większe ulgi. Trzeba więc nam zmienić myślenie, sam fakt, że posiadamy hektary terenów inwestycyjnych jeszcze o niczym nie świadczy. Red.: I tak na koniec, czego, by Pan sobie życzył? J.G.: Życzyłbym sobie, by miasto nabrało wyrazistości kierunku, w którym chce iść. A zawodowo spokoju i ciszy w podążaniu w obranym już kierunkiem. I jeszcze więcej czasu dla siebie i rodziny. Red.: Dziękuję za rozmowę. J.G.: Dziękuję również. Rozmawiała Issa Grela

Lokalnie – niebanalnie

Nowa klinika w Wodzisławiu Pacjenci z  powiatu wodzisławskiego wkrótce nie będą musieli korzystać z oddziałów kardiologicznych znajdujących się w Rybniku, Zabrzu czy innych częściach województwa śląskiego. W Wodzisławiu, na terenie szpitala powstanie klinika kardiologiczna. Nowo wybudowany budynek wyposażony zostanie w  odpowiednie zaplecze diagnostyczne. Umowę, umożliwiającą rozpoczęcie prac, podpisano ze starostwem powiatowym. Wykonawcą przedsięwzięcia została prywatna spółka PAKS – Polsko-Amerykańskie Kliniki Serca. Wybuduje klinikę za własne środki. — Mieszkańcy bez wątpienia zyskają na tej inwestycji. Zmieszczą się w tak zwanej złotej

godzinie, w której należy pacjenta z ostrym zespołem klatki piersiowej przewieźć do  ośrodka specjalistycznego. Dodam, że z terenu powiatu czas transportu pacjenta do nas skróci się do dwudziestu minut. Jego szanse wzrastają niewspółmiernie — przekonuje Henryk Wojtaszek, dyrektor wodzisławskiego szpitala. W  pierwszym kwartale planowane jest ukończone prac projektowych oraz dopięcie formalności związanych z  uzyskaniem pozwolenia na  budowę. Spółka przekonuje, że prace potrwają maksymalnie do sześciu miesięcy. Co oznacza, że jeśli nie będzie żadnych komplikacji i opóźnień nowa klinika może funkcjonować już od października. (lena)

Rewolucja w prawie jazdy Ministerstwo Infrastruktury przygotowało małą rewolucję w zasadach przyznawania prawa jazdy. Nowy projekt zakłada, że każdy, kto pomyślnie zda egzamin przez pierwsze dwa lata objęty będzie tak zwanym okresem próbnym. Świeżo upieczeni kierowcy będą traktowani dość rygorystycznie. Jeśli w ciągu dwóch lat popełnią dwa wykroczenia drogowe zostaną odesłani na kurs reedukacyjny. Trzy wykroczenia w konsekwencji oznaczać będą bezdyskusyjną utratę prawa jazdy. Dotychczas, zgodnie z obowiązującym prawem, młodzi kierowcy w  ciągu roku od  otrzymania niniejszego dokumentu nie mogli przekroczyć progu 20 punktów karnych. Takie restrykcyjne zmiany nie są bezpodstawnym wymysłem ministerstwa. Z badań wynika, że to w dużej mierze młodzi i niedoświadczeni kierowcy są sprawcami wypadków drogowych. Brak doświadczenia, to jedno. Inną sprawą jest brawura i  prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu czy środków odurzających. Na tym nie koniec zmian. Projekt przewiduje wprowadzenie nowych kategorii prawa jazdy, w tym również na quada. Kategoria AM pozwoli w przyszłości już czternastolatkom na prowadzenie małego quada, B1 z kolei umożliwi szesnastolatkom na  poruszanie się dużym quadem. Wiele kontrowersji budzi pomysł dotyczący ilości punktów karnych,

jakie w  ogóle może uzbierać kierowca. Zamiast 24 będzie 48. Ci kierowcy, którzy będą mieli na swoim koncie połowę stawią się na kurs reedukacyjny. Jeśli przez kolejne pięć lat po kursie osoba ponownie zdobędzie 24 punkty karne automatycznie straci prawo do kierowania pojazdem. Proponowane zmiany nie ograniczają się wyłącznie do kierowców. Dotkną także instruktorów, którzy przygotowują nowych kierowców do samodzielnej jazdy. Na chwilę obecną nie mają oni żadnego obowiązku pogłębiania swojej wiedzy, co może niekorzystnie wpływać na jakość przekazywanej informacji. Aby tego uniknąć pomysłodawcy projektu zakładają coroczne szkolenia dla instruktorów nauki jazdy. (lena)

9

Twarzą w twarz

Marzec 2010 r.

Wierzymy, że potrafimy Rozmowa z Beatą Rączka, od siedmiu lat dyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno – Wychowawczego w Wodzisławiu Śląskim Redakcja: Minęło siedem lat odkąd została Pani dyrektorem Specjalnego Ośrodka Szkolno – Wychowawczego w  Wodzisławiu Śląskim. Obejmując to stanowisko musiała mieć Pani koncepcję jego funkcjonowania. Beata Rączka: Faktycznie tak było, bo  przecież startowałam w  konkursie na dyrektora i to był jeden z wymogów, które należało spełnić. Dziś mogę powiedzieć, że ta  koncepcja w  większym stopniu została już zrealizowana. Wiele jest też rzeczy, które z niej nie wynikały a mimo to je robimy. Podstawową rzeczą, jaką zakładałam było utworzenie szkoły przysposabiającej do pracy, czyli takiej formy szkolnictwa ponadgimnazjalnego dla dzieci z  umiarkowanym stopniem upośledzenia. Była też reorganizacja zakresu działalności zastępców dyrektora, co się sprawdziło w życiu codziennym. I wprowadzono różnego rodzaju formy aktywności, by dzieci były częścią społeczeństwa. Red.: Ośrodek się zmienia, co widać gołym okiem. Czyja to zasługa? B.R.: Myślę, że to zasługa nas wszystkich. Z racji funkcji dyrektora muszę odegrać pierwsze skrzypce, natomiast dyrygent bez orkiestry nie zrobiłby nic. Pracuje koncepcyjne, wkładam dużo energii, by  coś powstało, by pozyskać pieniądze, a wykonanie całości jest na głowie pracowników ośrodka. I to, że powstają nowe sale to też ich zasługa. Nawet gdybyśmy mieli piękne mury a nauczyciele nie dbaliby o nie, nie wykorzystywali na zajęciach i nie tworzyli atmosfery, cóż byśmy mieli? Myślę, że tutaj musimy mówić o naszym wspólnym sukcesie. Pracownicy obsługi również wykonują dużą robotę. To  właśnie oni remontują, wymieniają podłogi, drzwi, etc. Red.: Czym różni się nauczyciel Specjalnego Ośrodka Szkolno – Wychowawczego od tego ze szkoły publicznej? B.R.: Oprócz tego, że jesteśmy nauczycielami, jesteśmy jeszcze terapeutami. I tutaj zakres czynności jest znacznie większy

10

aniżeli nauczycieli. Wszystko zależy też od tego z jakimi dziećmi pracujemy. Jeśli z  lekkim stopniem upośledzenia, to wystarczy, że jesteśmy nauczycielami. I wtedy prowadzimy to dziecko i uczymy w zakresie technik szkolnych. Jeżeli jest to umiarkowany, znaczny, głęboki stopień upośledzenia, albo autyzm to my musimy być wielkimi przewodnikami po  życiu. Wspólnie z  nimi musimy po  podłodze chodzić, zabiegi higieniczne wykonywać.

To  jest nasza codzienna praca. Angażujemy się w  codzienne życie, nie tylko nauczanie. Red.: A codzienne życie, to co? B.R.: To  spożywanie posiłków, zabawa, uczenie się, a także wycieczki i wszystko to, co nas otacza. Red.: Wygląda na to, że pracujecie 24 godziny na dobę. B.R.: Tyle nie, ale dwanaście już tak. Red.: Zmienię temat. Od pięciu lat ośro-

Gazeta Wodzisławska

dek organizuje koncert charytatywny. Skąd wziął się pomysł i  jak to  ewoluowało? B.R.: Koncert jest moim dzieckiem, które wymyśliłam. Wtedy organizowano charytatywne bale prezydenckie na rzecz Wodzisławskiego Ośrodka Rehabilitacji Dzieci i Młodzieży. Chciałam zainicjować coś, co przyniosłoby docelowo pieniądze dla naszego ośrodka, ale nie chciałam powielać tego świetnego, skądinąd, pomysłu. W tym momencie wyszedł mi na przeciw Bank Śląski, który chciał wesprzeć nasz ośrodek. Szukając alternatywnej koncepcji, wymyśliłam koncert też z  licytacją, ale na scenie mieli występować nasi podopieczni. Miała być też licytacja, która pełniła funkcję dwojaką. Prezentowała osiągnięcia ośrodka, bo licytowano rzeczy wykonane na naszych zajęciach, i przynosiła pieniądze dla ośrodka. Sam zaś koncert miał być zadośćuczynieniem wszystkim tym, którzy nas wspierają, a mamy komu dziękować. Red.: Zawsze macie też gwiazdę. B.R.: Na  pierwszym koncercie był Marek Torzewski. Potem trzeba było utrzymać poziom. Nie było to  łatwe, bo  nie mamy dużych możliwości finansowych. Póki wspierał nas bank było dobrze, ale od trzech lat organizujemy już wszystko sami. Musimy liczyć się z  każdym groszem, by  to, co  wydamy nie przerosło zysków. Na  drugim koncercie gwiazdą był Zbigniew Wodecki. A trzeci koncert przypadł na  jubileusz 25-lecia naszego ośrodka i występowali wtedy w murach naszej szkoły artyści ze  śląskich scen operowych. Podczas czwartego koncertu śpiewała Alicja Majewska w akompaniamencie Korcza, a w tym roku znów wróciliśmy do Torzewskiego. Red.: Ile udało się wam zebrać pieniędzy? B.R.: Bardzo różne sumy zbieraliśmy. Gdy prowadziliśmy licytację otwartą, przed koncertem na scenie, udało nam się osiągać większe sumy a oferowane kwoty były bardziej znaczące. Zdaliśmy sobie jednak sprawę, że forma ta nie jest atrakcyjna dla tych, którzy przychodzą tylko na koncert, bo  licytacja trwała nawet dwie godziny. W  związku z  tym przeszliśmy na  formę cichej licytacji. Jeśli ktoś chce coś ofiarować, zapisuje na karteczce pod eksponatami kwotę. Wszystko dzieje się w czasie skromnego bankietu. Mamy świadomość, że taka forma jest mniej dochodowa, ale

Twarzą w twarz te pieniądze też nas zadawalają. W sumie przez pięć lat zebraliśmy dużo, bo ponad 150 tysięcy złotych. Red.: Jak je wykorzystaliście? B.R.: To są właśnie te fundusze, które włożyliśmy w remont naszego ośrodka. To są pomalowane ściany, wymienione posadzki i  drzwi, to  świetlica szkolna. Można powiedzieć, że cała zmiana wizerunku Specjalnego Ośrodka Szkolno – Wychowawczego. Red.: Podczas koncertu wasi podopieczni wychodzą na scenę i się uśmiechają. Co  musi zrobić taki nauczyciel – terapeuta, żeby wywołać uśmiech na twarzy takiego dziecka? B.R.: Rozumieć i  akceptować wszystko to, co nasze dziecko sygnalizuje i o czym mówi. Dać mu szansę przeżywania sukcesu. To są niby proste rzeczy, ale trzeba umieć stwarzać warunki do tego, by dziecko się otworzyło, powiedziało, żeby zaakceptowało też nas. Z naszymi problemami i słabościami. I trzeba pracować i jeszcze raz pracować. Red.: Padło z Pani ust magiczne słowo: akceptacja. Czy podopieczni tego ośrodka wychodząc poza mury szkoły mogą liczyć na akceptację swej odmienności? B.R.: Jeśli my  nauczymy emocjonalnie funkcjonować w środowisku, to one będą tolerowane, akceptowane i  rozumiane. Jeżeli natomiast dziecko pójdzie w świat z  zaburzeniami emocjonalnymi, będzie się bało powiedzieć cokolwiek, a  nowa sytuacja będzie dla niego zagrożeniem, to wtedy myślę, że środowisko nie zaakceptuje takich zachowań. Cały problem polega na  tym, by  przystosować dzieci do funkcjonowania społecznego. Stąd też te techniki szkolne, czytanie i  pisanie, są bardzo ważne. Jednak nie najważniejsze w naszym aspekcie. Jeśli dziecko ma szanse przeżywania własnego sukcesu to się dowartościowuje. Każdy z nas tak funkcjonuje. Jeśli nasze dziecko jest poklepywane i słyszy: dobra robota, świetnie to zrobiłeś, to ono uwierzy w siebie. Wyjdzie do  ludzi z  taką wiarą. Będzie przechodził ulicami miasta ze śmiałością. Nie zamknie się w skorupie. My wierzymy, że potrafimy i nasze dzieci pokazują, że emocjonalnie bardzo dobrze funkcjonują w środowisku. Red. Dziękuję za rozmowę. B.R.: Również dziękuję. Rozmawiała Izabela Grela

Postanowiliśmy zapytać dzieci, czy mają sposób na przegonienie tak dokuczliwej zimy. Oto, co odpowiedziały:

Natalka Olejak, lat 6 Nie wiem jak przegonić zimę, ale chciałabym żeby już się skończyła. Wolę wiosnę i lato. Nie lubię zimy, bo do rękawiczek wchodzi śnieg.

Kamil Morgała, lat 4 Ja nie chcę żeby zima się skończyła, nie chce jej przeganiać. Bardzo lubię zimę bo mogę wtedy jeździć na nartach.

Nikola Kowalska, lat 9 Nie mam zamiaru przeganiać zimy, ta pora roku bardzo mi odpowiada. Często wychodzę na dwór, jeżdżę na sankach. Znajduje też czas na czytanie książek. Wiosną nie mam co robić.

11

Lokalnie – niebanalnie

Marzec 2010 r.

Wchodząc w środowisko pracownicy socjalni muszą być po części prawnikami, urzędnikami, lekarzami, pielęgniarkami i psychologami. Nie mogą ograniczyć się do wyłącznie jednej specjalizacji.

Przepisy uczuć nie mają

O

cena funkcjonowania Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej nie jest rzeczą łatwą, szczególnie dla mnie – osoby, która od lat związana jest z tą instytucją — mówi Anna Łasocha, dyrektor ośrodka. — Generalnie, choć nie skromnie, postawiłabym ocenę bardzo dobrą. Obecna dyrektor placówki zna ją od podszewki. Pełniła w niej różnorakie funkcje. Pracowała na  różnych stanowiskach, począwszy od roli aspiranta pracy socjalnej, skończywszy na stanowisku dyrektora. Wodzisławski MOPS ma za sobą dwadzieścia lat działalności. Przez ten czas forma pomocy społecznej zmieniała swoje oblicze. W  latach 90-tych pomoc była udzielana na  zupełnie innych zasadach niż obecnie. Środki, jakimi dysponowano na działalność pochodziły wyłącznie z budżetu państwa i gminy. Nie brano pod

12

uwagę innych form finansowania. Dopiero akcesja Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku zmieniła daną sytuację. — Skorzystaliśmy z możliwości, jakie daje program Kapitał Ludzki. W tej chwili realizujemy projekt systemowy. Pomysł zrodził się w 2007 roku. Na początek przeprowadzono cykl szkoleń przygotowawczych, umożliwiających zapoznanie się z  tematyką. Konkretne prace ruszyły rok później — dodaje dyrektor. — W tym roku rozpoczęliśmy trzeci rok realizacji projektu Razem przeciw wykluczeniu społecznemu i  widzimy, że działania przynoszą oczekiwane rezultaty. To inna forma pomocy dla środowiska, niż dystrybucja środków finansowych sensu stricto. Praca oparta na kontraktach socjalnych, współdziałanie ze  środowiskiem i beneficjentami, adresowana także do całych rodzin dotkniętych problemem

ubóstwa, bezrobocia. Środowisk zagrożonych wykluczeniem społecznym. — Wyróżnieniem dla nas są pozytywne opinie osób uczestniczących w projektach. Przyznam, że najtrudniej byłoby nam pogodzić się z brakiem zrozumienia i z krytyką, za którą – co tu dużo mówić – nikt nie przepada. Wkładamy w ten projekt dużo serca i pracy, każde niepowodzenie odebralibyśmy jako osobistą porażkę — tłumaczy Anna Łasocha, pełniąca również funkcję kierownika projektu. Koordynatorem przedsięwzięcia jest Beata Brzonkalik. W przyszłości MOPS zamierza realizować kolejny projekt, tym razem konkursowy, nastawiony na aktywizację zawodową mieszkańców budynku socjalnego przy ul. Skrzyszowskiej. Pozytywna ocena formalna wniosku już jest. Teraz pracownicy czekają na ocenę merytoryczną. Mają nadzieję, że i w tym przypad-

Gazeta Wodzisławska

ku, oprócz pozyskania finansów widoczne będą rezultaty społeczne. Projekt zakłada, że mieszkańcy budynku własnoręcznie go wyremontują. Tym samym uczestniczyliby w szkoleniach o kierunkach budowlanych. Remont bowiem przebiegałby pod okiem wykwalifikowanej kadry. — Jak wiadomo pracownicy budowlani są poszukiwani na  rynku pracy. Czy pomysł spodoba się opiniującemu gremium – zobaczymy — komentuje dyrektor. Pierwsza ustawa o  pomocy społecznej regulująca kwestie pomocowe, po tej z 1923 roku, weszła w życie 29 listopada 1990 roku. W niej wprowadzono ustalenia dotyczące tworzenia i funkcjonowania ośrodków pomocy społecznej. Początkowo siedziba mieściła się w  obecnym budynku Poradni Terapii Uzależnień. Dyrekcja urzędowała w pomieszczeniach urzędu miasta, natomiast biura pracowników socjalnych znajdowały się w przychodniach zdrowia. Przyporządkowano ich określonym rejonom. Po wejściu nowej ustawy warunki zmieniły się. W grudniu 1990 roku placówkę przeniesiono do obecnej siedziby prokuratury – na ul. Kubsza 28b. Od 2005 roku Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej ulokowano w aktualnie zajmowanych pomieszczeniach. Funkcję pierwszego dyrektora pełniła Małgorzata Porembska, zastępcą była Agnieszka Jamorska. One kierowały instytucją przez osiemnaście lat. Osoby decydujące się na podjęcie pracy w resorcie pomocy społecznej powinny łączyć w sobie wiele cech związanych z innymi profesjami. Wchodząc w środowisko muszą być po części prawnikami, urzędnikami, lekarzami, pielęgniarkami i psychologami. Nie mogą ograniczyć się do wyłącznie jednej specjalizacji. — Przepisy uczuć nie mają. Jako jednostka organizacyjna urzędu miasta jesteśmy jednak dość specyficzni. Dla nas najważniejsze jest dobro człowieka. Kryteria, zapisy ustawy, które musimy honorować to jedno. Natomiast oprócz pomocy materialnej oferujemy wsparcie z  innej strony – psychologicznej i pedagogicznej. W tym sensie praca socjalna jest ważniejsza — uzupełnia Anna Łasocha. Trudno mówić o zmianie przyzwyczajeń, sposobu życia, jeśli nie sposób zaspokoić podstawowych potrzeb egzystencjalnych. Ale można dążyć do zabezpieczenia niezbędnego minimum – do czego obliguje ustawa – także poprzez szeroko pojmowaną pracę

Lokalnie – niebanalnie socjalną. Motywować do  reorganizacji życia i w ten sposób skutecznie zmniejszać kręgi osób korzystających z pomocy społecznej — Można pomyśleć, że mówiąc w  ten sposób robimy sobie niedźwiedzią przysługę. Gdyby udało się doprowadzić do takiej sytuacji to wtedy nie miałybyśmy pracy. Niestety, to wyłącznie utopia — dodaje. Czy łatwo przekonać do  korzystania z pomocy? Prostej reguły nie ma. To kwestia indywidualna. Wszystko zależy od tego, z jaką osobą ma się do czynienia. Są takie środowiska, które z pomocy korzystają od pokoleń. To ich pewien sposób na życie. Z drugiej strony są rodziny, które niespodziewanie znalazły się w  trudnej sytuacji życiowej. Takie osoby siłą rzeczy przełamują się i przychodzą z prośbą o pomoc. Są też takie przypadki, w  których to pracownicy ośrodka pierwsi wyciągają rękę i oferują wsparcie. — Pamiętam wiele wzruszających momentów. Nie zapomnę chwili, gdy głodne dziecko przegrało wyścig z  kurą o  pożywienie. Walkę o  ziemniaki i  chleb. Obraz szokujący, ale realistyczny — wspomina dyrektor ośrodka. Coraz więcej słyszy się zaniedbaniach w rodzinie i krzywdzeniu dzieci. Wiele młodych matek ma problemy z alkoholem. To wynika z wewnętrznego niedowartościowania. Ogólne zniechęcenie to krok do uzależnienia. — Bardzo często zastanawiamy się, gdzie jest przyczyna pierwotna a gdzie wtórna. Czy człowiek nie pracuje, bo pije. Czy pije, bo nie pracuje. Granica jest bardzo płynna i trudna do uchwycenia. Ubóstwo związane z wieloletnim bezrobociem i nałogami – nie koniecznie alkoholem, bo znamy wiele przypadków uzależnień od leków, to błędne koło — stwierdza dyrektor. Nie można jednoznacznie stwierdzić, że środków na pomoc społeczną jest mało. Praca pracowników socjalnych nie może opierać się wyłącznie na  dystrybucji finansów, a i nimi trzeba bardzo rozsądnie dysponować. Placówki tego typu nie mogą utrzymywać rodzin, bo to przyniosłoby niepożądany efekt wychowawczy. Sprowadzono by je do roli okienka kasowego, gubiąc po drodze podstawową wartość, jaką jest praca socjalną. — Dwudziestolecie zamierzamy uczcić w gmachu Urzędu Stanu Cywilnego. Tam spotkamy się w gronie współpracowników i najbliższych przyjaciół — puentuje Anna Łasocha. (lena)

Wiele do powiedzenia Po raz piąty reprezentanci młodzieżowych rad spotkali się na ogólnopolskiej debacie. Tym razem drogi osób kształtujących politykę młodzieżową na najniższym szczeblu skrzyżowały się w stolicy. Było to spotkanie w ramach projektu Pozycja Młodzieżowych Rad w  Polsce organizowanych przez radę Miasta Szczecin. W Warszawie obradowało ponad stu przedstawicieli. Była to  doskonała okazja po temu, by z bliska przyjrzeć się ich działalność, podyskutować na temat możliwości wprowadzenia zmian w ustawie dotyczącej niniejszych rad i zastanowić się nad projektem proponowanym przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, a mianowicie powołaniem Polskiej Rady Młodzieżowej. Dialog pomiędzy uczestnikami, a także edukacja pozaformalna to jedne z podstawowych celów spotkania. Pierwszy dzień spotkania przebiegał w gronie przedstawicieli Ministerstwa Edukacji Narodowej, wiceprezydenta Warszawy, posłów i reprezentantów resortu edukacji. Drugi wypełniły wystąpienia ekspertów z  Departamentu Komunikacji społecznej MEN, sejmu RP i  Sekretariatu do spraw Młodzieży Województwa Zachodniopomorskiego. Ogromnym zainteresowaniem cieszyła się Giełda Młodzieżowych Rad Miasta. W ostatnim dniu reprezentanci mieli okazję uczestniczyć w prezentacji e-platformy wymiany informacji i doświadczenia pomiędzy Młodzieżowymi Samorządami Lokalnymi. Ukoronowaniem całości projektu było spotkanie radnych w Sejmie, między innymi z wicemarszałkiem Jerzym Szmajdzińskim. Projekt objęty został honorowym patronatem Ministra Edukacji Narodowej, Ministra Skarbu Państwa oraz MSWiA, MPiPS i Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Finał przedsięwzięcia zaplanowano na początek kwietnia. Do  tego czasu wydana zostanie publikacja spajająca w jedno dotychczasowe spotkania. To taka polityka młodzieżowych rad w pigułce. — Jestem pod wrażeniem tego, co  udało nam się osiągnąć. Rok temu, gdy pisaliśmy projekt, nie sądziliśmy, że może on stać się rzeczywistością. Dziś przyszła pora na podsumowanie pierwszego w Polsce projektu, który umożliwił integrację Młodzieżowych Rad — mówi Sylwester Perowicz, koordynator. — Dzięki niemu nie jesteśmy anonimowi, co więcej stanowimy zgraną całość, która ma wiele do powiedzenia — dodaje. W stolicy wodzisławską radę reprezentował Piotr Błaszczyk. (lena)

13

Lokalnie – niebanalnie

Marzec 2010 r.

„Vladislavia" w innej odsłonie

O

d  kilku lat członkowie Zespołu Pieśni i Tańca „Vladislavia” nosili się z  zamiarem sformalizowania swojej działalności. Wszystko po  to, aby usprawnić funkcjonowanie zespołu i nadać mu jeszcze bardziej wyrazisty charakter, poszerzyć kompetencje. Plany udało się zrealizować na początku tego roku. 7 stycznia formalnie swoją działalności rozpoczęło Stowarzyszenie „Vladislavia”. O statut stowarzyszenie ubiegało się niemal pół roku. — Przed nami otworzyły się nowe możliwości. Dzięki nim możemy realizować projekty i starać się o środki zewnętrzne. Naszym celem jest szeroko pojęta integracja – integracja zespołu, sympatyków, jak i propagowanie kultury śląskiej — mówi Edyta Budnik wiceprezes organizacji. Upowszechnianie amatorskiej i zawodowej twórczości ludowej oraz kultywowanie tradycji i promocja polskiej kultury, zarówno na terenie kraju, jak i poza jego obszarem są podstawowymi założeniami „Vladislavi”. Zarząd tworzą: Wanda Bukowska, założyciel i kierownik artystyczny zespołu, w  stowarzyszeniu pełniąca funkcję prezesa, instruktorzy – Edyta Budnik jako wiceprezes i  Dominika Brzoza – sekretarz oraz Urszula Majdak – skarbnik stowarzyszenia. — Nie jesteśmy organizacją pożytku publicznego, toteż nie możemy prowadzić działalności gospodarczej. Co więcej, pracujemy na rzecz stowarzyszenia nieodpłatnie — wyjaśnia wiceprezes. — Zaletą jest to, że planując

realizację jakichkolwiek projektów możemy ubiegać się o dofinansowanie. A to bardzo istotna pomoc — dodaje. Do tej pory „Vladislavia” nawiązała współpracę z zespołami folklorystycznymi z nieco odległych miejsc, jak Portugalia, Sardynia czy Serbia, a także z  państwami sąsiadującymi – Czechami i  Niemcami. Swoje cele stowarzyszenie realizuje między innymi poprzez opiekę nad różnymi zespołami folklorystycznymi, nad tworzeniem grup twórców ludowych, którzy mogą pochwalić się uzdolnieniami artystycznymi, malarskimi, hafciarskimi i wspieraniem ich działalności, co można nazwać swoistym mecenatem. Ponadto

Przekaż 1% podatku Do końca kwietnia każdy, kto chce wspomóc działalność organizacji pożytku publicznego może przekazać 1% podatku na rzecz wybranej organizacji. Towarzystwo Charytatywne „Rodzina”, które od lat wspiera osoby zagrożone wykluczeniem społecznym, tym razem samo liczy na pomoc. Przypomnijmy, iż towarzystwo prowadzi schronisko dla bezdomnych mężczyzn, w tym świadczy całodobowe utrzymanie, opiekę socjalną. Wspiera materialnie rodziny wielodzietne, bezdomnych, osoby prze-

14

wlekle chore i uzależnione od nałogów. Ponadto uczestniczy w zbiórce żywności w ramach Ogólnopolskich Akcji „Podziel się posiłkiem”, realizuje projekt „Inna perspektywa” dla osób znajdujących się na marginesie życia społecznego, bezrobotnych mieszkańców budynku socjalnego i klientów Banku Żywności PEAD. Jest animatorem i inicjatorem takich przedsięwzięć jak: koncerty charytatywne „Rozgrzejmy nasze serca”, imprez mikołajkowych, akcji na rzecz integracji społecznej.

członkowie stowarzyszenia w  najbliższej przyszłości planują organizację spotkań instruktorskich, seminariów oraz wyjazdów szkoleniowych do innych ośrodków kulturalnych. Kolejne zadania to pomoc przy realizacji koncertów folklorystycznych, konkursów tematycznych, a także wyjazdów zagranicznych zespołu na  festiwale. — Stowarzyszenie „Vladislavia” to wspólne dzieło osób, którym bliska jest kultura i rodzima tradycja. Jestem przekonana, że w czwórkę nie udźwignęłybyśmy tego przedsięwzięcia. Wsparcie rodziców, dyrekcji było nam bardzo potrzebne i przyniosło oczekiwany efekt — podsumowała Edyta Budnik. (lena)

Lokalnie – niebanalnie

Gazeta Wodzisławska

Młodzi i utalentowani

Z

a nami III edycja Wielkiego Konkursu Talentów. Pomysłodawcami imprezy są nauczyciele wodzisławskiego Zespołu Szkół Technicznych: Ilona Bazan, Beata Młynarczyk, Mark Gryt i Grzegorz Kamiński, przy współpracy z fundacją „Echo Serca”. 11 lutego na deskach Wodzisławskiego Centrum Kultury pojawili się młodzi, utalentowani artyści. Konkurs adresowany jest do uczniów szkół ponadgimnazjalnych powiatu wodzisławskiego. W tym roku wpisał się w część akcji charytatywnej „Echo serca”. Środki uzyskane ze sprzedaży biletów oraz zbiórki prowadzonej na sali przekazane zostały na zakup sprzętu UKG dla wodzisławskiego szpitala. W sumie zebrano 1335,30 zł. — Impreza przygotowywana jako przegląd młodych talentów – uzdolnionych w tańcu, śpiewie i  grze na  instrumentach uczniów szkół ponadgimnazjalnych, przerodziła się w poważne przedsięwzięcie, bowiem na ogłoszenie odpowiedziały niemal wszystkie szkoły powiatu — mówi Marek Gryt. Przed publicznością wystąpiło dwudziestu jeden solistów i  grup wokalnych, jedenaście zespołów tanecznych i pięć zespołów muzycznych. Artystów oceniało jury w składzie: Bożena Błaszczyk, Beata Kosubek-Stabla, Elżbieta Lasocka oraz Marek Sobota. Przyznano trzy nagrody główne oraz sześć wyróżnień. Pierwsze miejsce zdobył Łukasz Porwoł z Zespołu Szkół Zawodowych, który zachwycił brawurowym

Laureaci trzeciego miejsca nie kryli zadowolenia z wyniku.

wykonaniem czardaszy na akordeonie. Drugie miejsce należało do Agnieszki Henek, solistki z  Zespołu Szkół Ekonomicznych, która wykonała serbski utwór „Molitva”. Na ostatnim miejscu podium znaleźli się tancerze: Sławomir Stęchły, Marek Kubica, Marek Gawenda, Dawid Panic Łukasz Porwoł, Rafał Otawa, Rafał Godny i Mariusz Wilczyński, którzy wykonali układ taneczny „Evolution of dance”. W gronie wyróżnionych znaleźli się: Piotr Glenc, który wykonał utwór „Zegarmistrz światła”, Małgorzata Rycz-

kowska i jej „Womans Worth”, Rafał Blachowski, który przedstawił utwór własnej kompozycji oraz rockowy zespół w składzie: Klaudia Kurant, Patryk Gruszka, Dawid Sówka, Dariusz i Michał Przybyszewscy. Uznanie jury zdobyli także zespół taneczny w składzie: Agnieszka Malinowska, Barbara Różańska, Dagmara Smołka, Ola Sobik, Justyna Lamża, Dominika Maciończyk oraz tancerze z  Zespółu Szkół Technicznych, którzy rozbawili publiczność niesztampowym układem baletowym. (lena)

Walentynki na lodzie O tym, że prawdziwych uczuć żar nie jest w stanie ostudzić nawet lód, przekonali się uczestnicy Walentynek organizowanych przez Młodzieżową Rada Miasta Wodzisławia Śl. 13 lutego na lodowisku przy Bogumińskiej było gwarno. Wszystko za sprawą emocji, jakie budziły zawody zorganizowane z myślą o drużynach reprezentujących popularne środowiska zawodowe. W szranki na  lodzie stanęli „ludzie” prezydenta, czyli urzędnicy i radni wraz z prezydentami Mieczysławem Kiecą i Dariuszem Szymczakiem, strażacy, nauczyciele, reprezentanci Młodzieżowej Rady Miejskiej oraz dziennikarze. Konkurencje nie należały do  łatwych, zadbali o  to  Adam Mokry

i Roman Zieliński z Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, który był współorganizatorem imprezy. Drużyny zmierzyły się ze sobą w kilku konkurencjach wymagających szybkości, innym razem zwinności, a czasami silnej ręki i sokolego oka. Bezkonkurencyjna okazała się drużyna nauczycieli. Drugie miejsce wywalczyli nieustraszeni strażacy, trzecie miejsce natomiast zajęła drużyna prezydencka. Po zawodach przyszedł czas na  zakochanych. Emocji było równie dużo. Walentynkowe pary musiały między innymi w tańcu na lodzie wyrazić siłę swoich uczuć. Po lodowych zmaganiach na każdego czekał gorący posiłek. Można też było okazać serce i dorzucić się do zbiór-

ki pieniędzy na  zakup aparatu UKG dla Oddziału Wewnętrznego I Zespołu Opieki Zdrowotnej w Wodzisławiu Śląskim w ramach akcji „Echo serca”. (issa)

15

Znaleziona – znaleziony

Marzec 2010 r.

Naprawdę, jaka jest nie wie nikt. Wyśpiewano na jej temat mnóstwo piosenek. Przez dziesiątki lat ósmego marca świętowano na jej cześć. Była źródłem konfliktów, a czasami nawet początkiem końca imperiów. Mowa oczywiście o kobiecie. Tej, w której drzemie potężna siła, bogactwo dobrych instynktów, moc twórcza oraz odwieczna mądrość. Przedstawicielki płci pięknej znalazły swoje miejsce w marcowej„Gazecie Wodzisławskiej” W tym numerze bardziej lub mniej znane kobiety wodzisławskiego życia publicznego uchylają rąbka tajemnicy i pozwalają spojrzeć na siebie z nieco innej perspektywy. Często ich opowieści są wzruszające, ale przede wszystkim mają przynieść refleksję. „Żywię nadzieję, że pozwolicie, by opowieści, to znaczy samo życie, przydarzyły się wam, żebyście mogły nad nimi pracować – bo są to tylko wasze historie – że skropicie je własną krwią, łzami i śmiechem, aż rozkwitną, aż wy rozkwitniecie razem z nimi.” (C. P. Estes: Biegnąca z wilkami)

Być kobietą w każdym calu K obieta o  artystycznej duszy. Na  co  dzień zajmuje się grafiką, malarstwem, szeroko pojętą sztuką. Ekspozycje jej prac zawędrowały do Wilna, Szwecji, poza południową granicę Polski, ale także do Katowic, Cieszyna, Ustronia, Wisły. Przelewa na płótno swoje emocje od 15 lat. Za pędzel chwyta wtedy, gdy obowiązki dnia codziennego już tak nie ponaglają. Także wtedy, gdy ból istnienia dotkliwie rani wciąż żywe marzenia. Gdy samotność i cierpienie głośno pukają do drzwi. Karolina Gajewska od urodzenia mieszka w Wodzisławiu. Tu zapuściła korzenie. Tu dojrzała i tu została matką, dziś dziewięcioletniego Karola. Obraz powstaje: nie w jedną chwilę. Nie za  cudownym dotknięciem pędzla, ale wtedy, gdy go przemyśle. A układa mi się w głowie czasem rok a czasem nawet dwa lata. Koncepcja dojrzewa długo. Dominuje tematyka: figuratywna. Lubię oleje i grafikę. W moich pracach można zauważyć wciąż powracający motyw kobiety. Długo zastanawiałam się, co mogłoby wyrazić mój emocjonalny świat, to, co gdzieś w moim środku się kotłuje. Nie wiedziałam czy uciec się do kolorów czy do figur. Z czasem odkryłam, że ciało kobiety, niekoniecznie twarz czy ręce, daje mi duże możliwości wyrazu. Poza i ustawienie w kolorach są ważne. Ciało kobiece jest ekspresyjne i nieograniczone w treści. Kobieca czuję się: kiedy maluję, kiedy tworzę. Czułam się szczęśliwa: gdy byłam na studiach, gdy mogłam robić to, co kocham. Trudno jest być samotną matką i artystką. Gdy tworzę, mam wyrzuty sumienia, że nie zajmuję się dzieckiem. A gdy jestem z Karolem, myślę o tym, że zaniedbuje pracuje z  płótnem. Sztuka jest bardzo zaborcza. Targają mną emocje, właściwie rozbita jestem pomiędzy miłością do dziecka, a pasją

16

życia. Zatem szczęśliwa byłam na studiach. Obcowanie z ludźmi, plenery malarskie, życie w komitywie, siedzenie w pracowni do nocy dawało mi ogromną radość i poczucie szczęścia. Z drugiej strony powroty były ciężkie. Po takim bujaniu w obłokach, trudno wraca się na  ziemię. Do  pieluch, kolejek u lekarza, prania, sprzątania i gotowania. Mój zakręt życiowy: cztery lata małżeństwa nie były łatwe dla mnie. Nie życzę nikomu takich doświadczeń. Ciężko mi było też podczas rozwodu. Jednak na  jeszcze większym życiowym zakręcie znalazłam się, gdy umierał mój ojciec. Był jedyną osobą, która wspierała mnie w zainteresowaniach sztuką. Sam miał duszę artysty, choć nie był wykształcony w tym kierunku. Uważał, że mogę robić to, o czym on zawsze marzył. Nie umiał tworzyć własnych obrazów, więc malował realistyczne obrazki. Woził na  kółka plastyczne, do  Katowic na studia, gdy byłam wolnym słuchaczem Akademii Sztuk Pięknych. Gdy odszedł, zabrakło mi bratniej duszy. Mojej podpory. Kogoś, z kim rozumiałam się bez słów.

Siłę daje mi: mój optymizm i wiara w to, że w końcu wszystko się poukłada. Muszę mieć tą siłę, bo mieszkamy w domu pełnym kobiet. Jedynym mężczyzną jest mój syn. Gdyby nie było Karola nie miałabym dla kogo żyć. Nie miałabym motywacji, by  podnieść się po  kolejnym upadku. By zacząć od nowa, gdy świat rozsypał się jak zamek z piasku. Dzięki niemu mam siłę dalej walczyć. Wiem, że nie mogę poddać się zmartwieniom, że muszę go wychować, by wyrósł na dobrego człowieka. Muszę starać się podwójnie, bo nie ma przy nim ojca. Dumna jestem: że podjęłam decyzję o rozwodzie, choć przyszło mi to z trudem. Dumna też jestem, że pomimo ciąży w tak młodym wieku, znalazłam w  sobie tyle siły i zaparcie, by zacząć studia. Akademia Sztuk Pięknych kosztowała mnie wiele wysiłku, bo codziennie wstawałam o 4 rano, a wracałam o 20. Moje największe marzenie: to moja własna galeria. I jeszcze, żeby ludzie docenili to, co robię. A z tych bardziej przyziemnych... Cóż, chciałabym znaleźć kogoś, z kim mogłabym stworzyć rodzinę i spokojnie żyć.

Gazeta Wodzisławska

Znaleziona – znaleziony

O

d  ponad dwudziestu lat pomaga ludziom. Tym, których niejeden z nas się obawia, wstydzi, czasem nawet woli nie zauważać. Każdego dnia, powolutku, małymi kroczkami zmienia świat najuboższym. I  nie tym, którym noga się podwinęła, ale osobom, których życie często złamało. Pomaga im się wyprostować. Stanąć na nogi. Umieć spojrzeć w lustro, by bez pogardy przyjrzeć się swojej twarzy. By w końcu dostrzec pierwszy promień słońca, który daje nadzieję, że z jutrem powieją znacznie przyjaźniejsze wiatry. Grażyna Mnich, od 15 lat prezes Towarzystwa Charytatywnego „Rodzina”, który prowadzi między innymi bank żywności i wodzisławskie schronisko. Wcześniej pracowała dla Polskiego Towarzystwa Charytatywnego. Pozostała jednak skromna. Trudno jej szukać w blasku fleszy. Wciąż jednak silna, jak to kobieta, by pod swoje skrzydła przyjąć tych, o których wielu mówi margines społeczny. Prywatnie jest matką dwójki dzieci, babcią trzech wnuczek i jednego wnuka. Początki pracy społecznej: karierę zawodową zaczynałam od pracy dla Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Handlu Wewnętrznego. Prywatyzacja zbiegła się z  moją chorobą kręgosłupa. Tak straciłam pracę. Nie chciałam siedzieć w domu. Chciałam czuć się potrzebna. Od znajomego dowiedziałam się, że istnieje Polskie Towarzystwo Charytatywne. Zaczęłam tam chodzić i powoli dowiadywałam się, co to jest organizacja pozarządowa, stowarzyszenie. Dla mnie to wszystko było nowe. Wtedy pomyślałam, że w tej pracy wszystko ode mnie zależy. Wokół słyszałam: jak zrobisz, tak będziesz miała. Wspólnie z ludźmi, którzy potrzebowali pomocy, szukaliśmy nowych rozwiązań. Cieszył nas każdy sukces. Wtedy pomoc ograniczała się tylko do  rozdzielnictwa, więc każda nowa hurtownia, która chciała z nami współpracować, była naszą dumą. I tak oto połknęłam bakcyla społecznika. Siły czerpię z: zamiłowania do mojej pracy. Niektórzy dziwią mi się, pytają: czy się nie boję bezdomnych? Czy nie czuję strachu, że mnie skrzywdzą? A ja zwyczajnie nie myślę w tych kategoriach. Nie przychodzę do nich ze strachem. To są normalni ludzie. Kiedyś nie poradzili sobie z trudem życia codziennego i znaleźli się teraz w trudnej sytuacji. Jestem tutaj, by im pomagać. A nie po to, byśmy się wzajemnie bali. W takim wypadku nie byłoby efektów tej pracy. Lubię to,

co robię. To nie jest praca szablonowa, od do. Nigdy nie wiadomo, co się będzie działo. Każdy dzień przynosi jakąś niespodziankę. Nikt nade mną nie stoi i mną nie kieruje. Instynktownie czuję, co dla tych ludzi jest dobre, co przynosi im korzyści, co sprawia, że wychodzą z bezdomności. To oni dają mi siłę, zwłaszcza, gdy widzę efekty naszej pracy. Myślę sobie czasem: przecież nie mogę ich zawieść. Nie mogę ich zostawić. Jestem też kuratorem społecznym i trzymam pieczę nad większością ludzi z tego budynku socjalnego przy Marklowickiej. Znam ich historię życia i to zobowiązuje. A gdy jeszcze jest mi ciężko, to przytulam się do moich wnuków. To bardzo mi pomaga. Moim największym szczęściem jest: z zawodowego punktu widzenia to Towarzystwo Charytatywne „Rodzina”, bo to jest takie moje dziecko. Dużo czasu poświęcam tej pracy. A największe szczęście to przyjaźń. Cenię sobie to, że mam koleżanki, wielu znajomych i jak wcześniej wspomniałam pracę. Szczęściem jest to, że otaczam się ludźmi życzliwymi. Najtrudniejszy moment w życiu: były takie chwile. Pamiętam, że gdy zmarł mój mąż nie miałam pracy. Byłam na zasiłku dla bezrobotnych. Umowy zlecenia z pisanych przez nas projektów były krótkie. Właśnie kolejna się kończyła a ja nie wiedziałam co dalej. Oczyma wyobraźni już widziałam, jak przechodzę na stronę moich podopiecznych, bo nie miałam szans utrzymania mieszka-

nia. Nie miałam wtedy ukończonych 50 lat i renta po mężu też mi jeszcze nie przysługiwała. Nie miałam pieniędzy na podstawowe środki do życia. Pamiętam, że miałam okres w swoim życiu, że gdy kupiłam dezodorant za 10 zł., czy rajstopy za 5 zł., to szalałam ze szczęścia, że mnie na taki luksus stać. Musiałam radzić sobie sama, a jeszcze miałam na utrzymaniu dwoje dzieci. Szukałam pracy, ale jej nie było. Zdrowie też kulało. Dziś cieszę się, że mogę innym pomóc, bo sama byłam w takiej sytuacji. Wiem jak cenny jest ktoś, kto może i chce pomóc. Trzy charakterystyczne cechy mojego charakteru: najlepiej, gdyby to mogli inni osądzić. Z pewnością nie poddaję się szybko i uparcie dążę do celu. Dużo w życiu przeszłam, więc jestem silna i wytrwała. Nie lubię się też afiszować. Wolę pozostawać w cieniu, choć czasem ktoś to wykorzystuje. Moja świadomość, że komuś pomogłam mi wystarcza. Dobrze by  było gdyby: wszystko to, co mam zaplanowane się udało. Bym nikogo nie zawiodła, ale i sama była zadowolona z życia. By zdrowia mi starczyło na realizację planów. By ci dobrzy ludzie, z którymi współpracuję nadal byli, bo ta nasza organizacja bez ludzi, nic nie byłaby warta. Bez ludzi nic by mi się nie udało. I jeszcze życzyłabym sobie wszechobecnej dobroci. Życie jest takie krótkie, pęka jak bańka mydlana, więc po co je marnować. Radość i uśmiech są najważniejsze.

17

Znaleziona – znaleziony

Marzec 2010 r.

O

d  czterech miesięcy uczy się swojej życiowej roli bycia matką córeczki Marysi. Wciąż też jest żoną „na dotarciu”. Dwa lata mija odkąd zaczęła uwijać własne gniazdko. To  nie przeszkodziło jej w  kontynuowaniu studiów teologicznych. I zapewne nie byłoby w tym nic wyjątkowego, gdyby nie fakt, że równocześnie prowadzi zajęcia z hip-hopu w Kętach. Na dodatek mając 23 lata założyła w Wodzisławiu formację Epizod. Romans z tańcem zaczął się: gdy moje siostry poszły do Mirażu. Miałam wtedy 7 lat i strasznie chciałam razem z nimi tańczyć, a mama mi nie pozwalała. Tańczyłam,więc przed telewizorem oglądając teledyski. Dwa lata później trafiłam już do Mirażu i wtedy to było spełnienie moich marzeń. Z czasem czułam coraz częściej, że bardziej leży mi styl disco i hip – hop niż jazz. Epizod zrodził się: przypadkiem. Przy luźnej rozmowie z kolegami, którzy tańczyli break dance, wpadliśmy na pomysł, by założyć jakiś zespół. Już wtedy prowadziłam małą grupę w  Mirażu. Niedługo potem dyrektor WCK zaproponował mi prowadzenie własnego zespołu i tak zrodził się Epizod. Mój największy sukces w życiu: to rodzina. Szalenie dumna jestem z mojego męża i absolutnie zakochana w mojej córze Marysi. I gdyby tak dalej wymieniać, to z pewnością sukcesem jest zespół. To  takie spełnienie marzenia z  dzieciństwa, by  być instruktorem. Moje marzenie najskrytsze: większość już się spełniła. Choć chciałabym na pewno, by Epizod odniósł jakiś większy sukces. By  poczuć satysfakcję z  pracy. Ten sukces dałby mi  pewność, że się do  tej pracy nadaje. Jestem szczęśliwa: z rodziną. Mam fantastycznego męża, który zawsze był przy mnie w  trudnych chwilach. Córeczka też nam daje dużo radości. A  oprócz tego szczęście mi  przynosi praca, którą kocham. Robię to, co lubię. Mam też poczucie szczęścia, gdy myślę o  moich najważniejszych życiowych wyborach. Patrząc wstecz mam absolutną pewność, że dobrych wyborów dokonałam i wiem, że dziś nie zmieniłabym już nic. Gdy znajduje się na  zakręcie: to  wtedy „uderzam” do  Boga i  zazwyczaj się wszystko rozwiązuje. Wiara zawiodła mnie na  teologię. Poczułam powołanie i  przekonanie, że powinnam skończyć

18

właśnie teologię. Wcześniej nie chciałam iść na studia, bo też żaden kierunek mnie nie pociągał. Pamiętam taki moment, gdy do klasy wszedł katecheta a mnie olśniło i  pomyślałam sobie „oj, głupiaś ty”. No i wybrałam się na teologię. Gdy ludzie na mnie patrzą: często widzą kogoś innego. Wielu ludzi dziwiło się jak można łączyć pasje taneczne z wiarą. Ludzie ulegają stereotypom i dla nich osoba wierząca, to  taka o  określonym ubiorze, zachowaniach, postawach. Tymczasem można być instruktorem tańca hip-hop a jednocześnie mocno wierzyć w Boga. Moi znajomi często przecierali oczy ze zdumienia widząc, że wiara może być taka normalna. Chwila największej goryczy: miałam dwie. Było ciężko. Po raz pierwszy mocno

zderzyłam się z życiem, gdy straciłam moje pierwsze dziecko. Drugim mocnym ciosem była śmierć mojego taty. Do dziś codziennie o nim myślę. Mocno wtedy dostałam po tyłku, jak to mówią kolokwialnie. Choć przyznam, że tamte wydarzenia wzmocniły mnie. Uzmysłowiłam sobie, że czasami musimy przejść przez ciężkie chwile, by w dłuższej perspektywie coś zyskać. Nic też nie dzieje się bez powodu i każda chwila musi być przez nas przeżyta. Jestem dziś absolutnie pewna, że tak musiały się koleje mojego życia potoczyć, bym dziś w pełni cieszyła się chociażby moją rodziną. Agnieszka Wizner to: hip-hopowa katechetka, jak mówią u mnie w domu. Poza tym, zawsze i na przekór optymistka, ale też osoba z temperamentem i fantazją. Rozmawiała Issa Grela

Gazeta Wodzisławska

Znaleziona – znaleziony

O

d trzech lat pełni funkcję zastępcy prezydenta miasta. Wcześniej jej nazwisko kojarzone było nierozerwalnie z  Wydziałem Zamiejscowym Wyższej Szkoły Humanistyczno – Ekonomicznej. Była jego dziekanem. Dziś odsłaniamy drugie oblicze Aleksandry Chudzik, to bardziej prywatne i kobiece zarazem. Gdy opada kurtyna, gasną światła i schodzi Pani ze sceny politycznej, widzi Pani w  lustrze: normalną zwykłą osobę. Mój ulubiony domowy strój to bluza z dresu, szerokie wygodne spodnie i klapki na nogach. Włosy zazwyczaj mam spięte, ot zwyczajna Ola. W domu nie zarządzam, ani nie żyję pod niczyim pantoflem. Mamy naturalny podział obowiązków, które wypracowaliśmy z mężem przez 20 lat małżeństwa. Wszystko ma swoją kolej i życie naturalnie się toczy. Ulubione zajęcie domowe: lubię zmywać naczynia. Nie mamy w  domu zmywarki i wszyscy znajomi zawsze nas namawiają do jej zakupu, widząc naczynia w zlewie. A  ja  właściwie odpoczywam zmywając, to taka mechaniczna czynność, przy której można oderwać myśli, a jednocześnie jest widoczny efekt. Lubię zajęcia z  moimi chłopcami, choć nie mam niestety na  to  zbyt wiele czasu, ale zawsze mnie rozczula, kiedy mój czteroletni syn, siada w kuchni przy stole i mówi: „no, mamusiu, gadamy...” Ulubiona literatura: uwielbiam siadać w fotelu i czytać książki. Nie mogę się oderwać od literatury fachowej i jak czytam to tylko tego typu książki. Choć ostatnio na  urlopie z  ogromną radością przeczytałam „Dom nad rozlewiskiem”, więc nie jestem tu żadnym wyjątkiem. Dzieciństwo kojarzy mi się: mocno z moją siostrą i ogrodem. Z placem przed domem i wakacjami. Bawiłyśmy się razem. Wyciągałyśmy z domu koce i różne ubrania. Stroiłyśmy się i udawałyśmy cyganki. Właśnie taki mam często obraz z dzieciństwa. Doktorem nauk humanistycznych zostałam, bo: od początku silnie związana byłam z harcerstwem. Najpierw były zuchy, potem było harcerstwo. Prowadziłam też drużynę zuchową. I zawsze miałam pomysły związane z działaniem. Naturalną, więc koleją rzeczy było pójście na pedagogikę. Wtedy też nie marzyła mi się „kariera naukowa”. Studiowałam w Lublinie, a po skończeniu nauki razem z mężem wróciliśmy do rodzinnego domu. Zaczęłam pracę w domu

dziecka a później w szkole. Ciągle miałam jakiś niedosyt wiedzy fachowej. Nie wystarczała mi literatura i szkolenia, i wtedy ktoś podpowiedział mi, że istnieje możliwość zrobienia doktoratu na Uniwersytecie Śląskim. Nie kierowałam się chęcią robienia kariery (zresztą co to znaczy kariera...), ale to był raczej pomysł na to, by dowiedzieć się czegoś więcej i zrobić coś lepiej. A potem poszło już za ciosem. Tytuł pracy doktorskiej: Przemoc seksualna ojców wobec córek. Badałam ojców, którzy wykorzystali seksualnie swoje córki. Były to trudne emocjonalnie badania. Temat wybrałam zaraz po tym, jak udało mi się pojechać na szkolenie prowadzone przez La Stradę, dotyczące handlu kobietami. Zainteresował mnie wtedy ten aspekt przemocy i właściwie stąd wybór tematu pracy doktorskiej. Najbardziej szczęśliwa byłam: Wiele było i jest takich chwil w moim życiu. Ale pamiętam silnie moment, kiedy zdałam maturę. To był egzamin, bez którego ani rusz i wiedziałam, że muszę go mieć. W tym czasie poznałam też mojego męża. To był okres pełen radości, pewności siebie, ale i adrenaliny i świadomości, że życie dopiero przede mną.

Zakręt życiowy: wiąże się z  chorobą mojego męża Bogdana. Był moment, gdy wydawało się nam, że nie ma już ratunku. Z  tego zakrętu wychodziliśmy powoli, przyzwyczajaliśmy się do choroby, do nowego stylu życia. Potem była już tylko nadzieja na przeszczep i radość, gdy okazało się, że jest udany. Jak widać we mnie ciągle tli się nadzieja, nawet, gdy czas jest niespokojny. Szklanka do połowy pełna, czy pusta?: myślę, że długo była pełna. I dziś też staram się tak myśleć. Nie ukrywam jednak, że coraz częściej zdarzają mi się takie momenty, gdy myślę, że więcej już nie można znieść. Siły czerpię: przede wszystkim z życia rodzinnego. Nie ma innego „kopa” do przodu niż wspierający mąż i fajne dzieciaki, tj. moi synowie – Jonasz i Franek. Dla mnie to jest najważniejsze. Największe marzenie: są te dotyczące ludzi, gdy widzi się dramaty innych. Nie chcę tu być górnolotna ani patetyczna, ale wtedy mam poczucie, że moje problemy są niczym. Marzę, by wszyscy byli tak zwyczajnie normalni, szczęśliwi i cieszyli się z tego, że nastał kolejny dzień. Wysłuchała Issa Grela

19

Co w trawie piszczy 01 – 31.03 „Na Antypodach” – wystawa fotograficzna z wyprawy Piotr Lilla i Marian Hudka w góry Australii i Oceanii Miejsce: MiPBP, Galeria pod Fikusem. Wystawy stałe – „Z dziejów śląskiego rzemiosła”, „W śląskiej kuchni” Miejsce: Muzeum. „Pieczęcie i  herby właścicieli Wodzisławia i ich rodzin” Miejsce: Muzeum. „Anioły w malarstwie Stanisławy Wojtyny” Miejsce: Galeria TMZW ul.Rynek. Lodowisko – Stadion MOSiR „Centrum” od poniedziałku do piątku g.9.00 – 21.00 g. 9.00 – 15.00 Grupy zorganizowane, w miarę wolnych miejsc osoby prywatne g. 16.00 – 21.00 osoby prywatne soboty, niedziele i święta g.10.00 -21.00 Sesja 45 minut – 2 zł. wypożyczenie łyżew – 1para/45 minut – 3 zł. ostrzenie łyżew – 1 para- 5 zł. Miejsce: MOSiR. 01 – 19.03 „Galeria różności” Wystawa prac plastycznych wykonanych na zajęciach „Każde dziecko to potrafi czyli ferie w Bibliotece” Miejsce: MiPBP. 02.03 godz.9.30 „W marcu jak w garncu” – zajęcia dla przedszkolaków Miejsce: MiPBP, wypożyczalnia dla dzieci i młodzieży. godz. 20.15 Kino Pegaz – „Obywatel Havel” – dokumentalny/Czechy/119 min. Bilet: 5 zł. 04.03 godz. 20.00 AKCJA „ECHO SERCA” – koncert charytatywny oraz kwesta wystąpi zespół Stare Dobre Małżeństwo Miejsce: WCK, sala widowiskowa. Bilet-cegiełka: 50 zł. 05.03 Mecze wodzisławskiej Ligi halowej w piłce nożnej amatorów. g.20.15 Dudek – Brawex g.20.45 Wicher – Karlik 2 g.21.15 Olimp – Madera g.21.45 Bauerdach -Karlik 1 Miejsce: Szkoła Podstawowa nr 8.

20

5–7. 03 Kino Pegaz – „Dom zły” – kryminał, dramat obyczajowy/Polska/106 min. godz. 19.00 Bilety: 11 zł. 06.03 g.9.00 Międzynarodowy Halowy Turniej Piłki Nożnej – rocznik 1998 Miejsce: Hala Syrynia. g.10.00 III Turniej XX Grand Prix Wodzisławia Śląskiego kategorie: do 25 lat, 26–55, pow. 56, open Miejsce: Szkoła Podstawowa nr 21, TKKF Relaks. 07.03 godz. 16.30 Koncert Zespołu Pieśni i Tańca Vladislavia „Kulig i zapusty góralsko – szlacheckie” Miejsce: WCK, sala widowiskowa. Bilet: 12 zł. Mecze wodzisławskiej ligi siatkówki amatorów g.9.00 Grom – AHE g.10.30 Gokir – KARLIK 1 g.12.00 Karlik 2 – N.T.TEAM Miejsce: Sala Zespołu Szkół Ekonomicznych 09.03 godz. 20.15 Kino Pegaz – „Obcy we mnie” – dramat/Niemcy/99 min. Bilet: 5 zł. 10.03 godz. 16.30 „Wiosna Misia Uszatka” zajęcia z cyklu „Mama, Tata i ja czyli rodzinne czytanie w Bibliotece” Miejsce: MiPBP, wypożyczalnia dla dzieci i młodzieży. 11.03 Akademia filmowa – zajęcia z edukacji filmowej dla szkół godz. 8.30 – 12.30 ponadgimnazjalnych (prowadzący: dr Marcin Skorek), Projekcje filmowe: godz. 8:30 „Moja krew” godz. 11:00 „Galerianki” Miejsce: WCK. Bilet: 5 zł kino, 8 zł warsztaty. g. 13.00 Spotkanie Klubu Miłośników Ksiązki Mówionej z autorem „Zwierciadła Śląskiego” Jerzym Buczyńskim Miejsce: MiPBP, dział muzyczny.

Marzec 2010 r.

12 i 13 03 Kino Pegaz – „Rewers” – czarna komedia/ Polska/99 min. godz. 20.00 12.03 godz. 17.00 „Być kobietą, być kobietą...” wieczór tylko dla pań zajęcia otwarte z tai chi, tańca orientalnego, wykład Doroty Staśkowskiej-Woźniak, pokaz mody i makijażu, relaks przy misach dźwiękowych i gongach, występ zespołu Roberta Czecha, pracownia projektowa z poradami feng shui „Tygiel rozmaitości”, poczęstunek, niespodzianki oraz inne atrakcje wstęp: zaproszenia Miejsce: WCK. godz. 12.30 „Wiosna ach to Ty” zajęcia dla przedszkolaków Miejsce: MiPBP. Mecze wodzisławskiej Ligi halowej w piłce nożnej amatorów. g. 20.15 Olimp – BIO -EKO g. 20.45 Karlik 1 -Heja g. 21.15 Arsenal -Inter 19 III g.20.00 Mecze Finałowe – zakończenie turnieju, wręczenie nagród Miejsce: Szkoła Podstawowa nr 8. 13.03 II Górnośląski Festiwal Szkół Muzycznych Yamaha godz. 10.00- 19.00, wstęp wolny Miejsce: WCK, sala widowiskowa. 14.03 godz.17.00 „Wszystko o kobietach... Wszystko o mężczyznach” – spektakl w wykonaniu Teatru Nowego z Zabrza Miejsce: WCK. Wstęp: 30 zł przedsprzedaż, 35 zł w  dniu spektaklu. Mecze wodzisławskiej ligi siatkówki amatorów g.9.00 Pub QUATRO Zawada – AHE g.10.30 Pub QUATRO Zawada – Gokir g.12.00 Gwarek – Karlik 1 Miejsce: Gimnazjum nr 3. 16.03 godz. 20.15 Kino Pegaz „Rene” – dokumentalny/Czechy/93 min. Bilet: 5 zł.

Co w trawie piszczy

Gazeta Wodzisławska

19.03 godz. 10.30 Filharmonia Młodego Melomana „Fryderyk Chopin – w 200 rocznicę urodzin” Miejsce: WCK, sala widowiskowa. 19–20.03 Kino Pegaz – „Artur i zemsta Maltazara” – animowany fantasy/Francja/93 min. godz. 17.00 19–21.03 Kino Pegaz – „Oświadczyny po irlandzku” – kom. romantyczna/Irlandia, USA/100 min. godz. 20.00 20.03 g.17.00 „Kobieta zmienną jest” – wieczorek poezji i muzyki z udziałem Zespołu Dash Miejsce: MiPBP.

24.03 godz. 9.00 Seans filmowy dla szkół gimnazjalnych w ramach rekolekcji „Wszystko będzie dobrze”. Seans poprzedzony będzie prelekcją dra Marcina Skorka pt. Obszary życia duchowego współczesnych Polaków. Miejsce: WCK, sala widowiskowa. 26.03 g. 17.00 Spotkanie Przyjaciół Folkloru Śląskiego „Swojoki i ich twórczość” Miejsce: MiPBP. 26 – 28.03 Kino Pegaz „Księga ocalenia” – dramat przygodowy, sci-fi/USA/118 min. godz. 19.00

27.03 g.10.00. – I edycja Grand Prix MTB Euroregionu Silesia. Miejsce: Ośrodek wodny Balaton. 28.03 godz. 16.00 Rodzinne Spotkanie z Teatrem – „Księżniczka na ziarnku grochu papierka” w wykonaniu Teatru PRYM ART z Rudy Śląskiej Miejsce: WCK. Wstęp: 10 zł dorośli, 7 zł dzieci Kasa WCK czynna: poniedziałek – wtorek i czwartek – piątek 8.00 – 16.00 środa 10.00 – 18.00 oraz na  godzinę przed każdym seansem filmowym tel. 32 455 48 55

20.03 g.10.00 bieg „Błękitna wstęga BALATONU 2010” Miejsce: Ośrodek wodny Balaton. godz. 11.00 „Wielkanocne cuda” zajęcia plastyczne z cyklu „Sobota z plastyką” Miejsce: MiPBP. 21.03 godz. 17.30 Dzień św. Patryka w WCK wystąpią Baltaine and Comhlan Celtic Motion Project Miejsce: WCK, sala widowiskowa. Bilety: 30 zł młodzież szkolna, 35 zł dorośli g.10.00 II Turniej XX Grand Prix Wodzisławia Śląskiego kategorie: do 25 lat, 26–55, pow. 56, open Miejsce: Szkoła Podstawowa nr 21. 22.03 Spektakle teatralne dla szkół ponadgimnazjalnych w wykonaniu aktorów Teatru Edukacji z Wrocławia godz. 8.15 „Wesoła Szkoła” godz. 10.15 „Teatralne ABC” godz. 12.15 „Samotni w tłumie” Miejsce: WCK. 23.03 Dzień wagarowicza w WCK – projekcje filmowe: godz. 9.00 „Artur – Zemsta Maltazara” godz. 11.00 „Artur – Zemsta Maltazara” Miejsce: WCK. godz. 20.15 Kino Pegaz – „Zniknięcie” – dramat/Dania, Norwegia/90 min. Bilet: 5 zł.

21

Co w trawie piszczy

22

Marzec 2010 r.

Cooltura w mieście

Gazeta Wodzisławska

Rusza kolejny projekt WCK P rojekt Przedszko-Lalki na  bis doskonale wpisuje się w  realizowaną od pewnego czasu koncepcję programową Wodzisławskiego Centrum Kultury. Staramy się zaszczepić choćby namiastkę zainteresowania tym, co wiąże się z kulturą wśród najmłodszych. W  tym konkretnym przypadku rzecz dotyczy przedszkolaków — mówi Nadia Mechine, dyrektor instytucji. Wniosek uzyskał pozytywną opinię Ministerstwa Kultury i  Dziedzictwa Narodowego. Projekt został bardzo wysoko oceniony. Łącznie zdobył 78 punktów, znacznie przekraczając limit niezbędnych punktów do  uzyskania rekomendacji. Całkowity koszt realizacji wynosi 61 600 zł. Z  Ministerstwa Wodzisławskie Centrum Kultury otrzymało dofinansowanie na  łączna kwotę 36  300 zł. — Pierwsza edycja, realizowana przez naszą placówkę w ubiegłym roku, okazała się być strzałem w dziesiątkę. Cieszyła się sporym zainteresowaniem, otrzymała wiele pozytywnych ocen. Stąd pomysł, by przedsięwzięcie powtórzyć — wyjaśnia dyrektor. Zadanie adresowane jest do  wodzisławskich przedszkolaków oraz podopiecznych Bractwa Osób Niepełnosprawnych znajdującego się w Gorzycach i Stowarzyszenia Rodzin Adopcyjnych „Pokochaj mnie” w  Gorzyczkach. Teatralne zajęcia odbędą się w ramach miesięcznego cyklu spotkań. Dwa razy w tygodniu dzieci

będą spotykać się na warsztatach. Poprowadzą je aktorzy Teatru Banialuka z Bielska – Białej. To jeden z najstarszych teatrów lalek w Polsce i jeden z najbardziej znanych zarówno w kraju, jak i zagranicą. W 1947 roku założyli go artyści plastycy – Jerzy Zitzman i Zenobiusz Zwolski. Aktorzy występowali na deskach teatralnych w Nowym Jorku, Edynburgu czy Avignon. Na wodzisławskiej scenie zdradzą tajniki sztuki lalkarskiej, zaprezentują zasady funkcjonowania teatru lalek, oswoją z rekwizytami. Dzieci zapoznają się także z podstawowymi technika-

mi animacji. W ramach edukacji poprzez zabawę, uczestnicy będą mieli możliwość wchodzenia w  rolę bajkowych postaci. Reprezentanci Teatru Banialuka wspólnie z młodymi artystami przygotują finałowy spektakl słowno-muzyczny. Ponieważ projekt realizowany jest z udziałem osób niepełnosprawnych, stanowi doskonałą okazję po temu, by przełamać pokutujące stereotypy. Integracja nie jest tu bez znaczenia. Realizacja Przedszko-Lalek przebiegać będzie od marca do czerwca bieżącego roku. (lena)

Debatowali o historii Inicjatorem spotkania był Marian Maćkowski, nauczyciel historii i  zarazem metodyk Powiatowego Ośrodka Szkolenia Nauczycieli, współpracujący z  Muzeum Wodzisławia Śląskiego. Spotkanie miało na  celu zachęcić grono pedagogiczne do nawiązania jeszcze większej współpracy z muzeum. Sławomir Kulpa, dyrektor placówki, omówił plan działalności muzeum na  najbliższy okres, a  także przedstawił najnowsze wyniki badań historycznych z terenu Wodzisławia Śląskiego. „Patriotyzm jutra” to jeden z projektów, do udziału, w którym zachęcał Grzegorz Kamiński z Zespołu Szkół Technicznych. W ramach

tego przedsięwzięcia młodzież uczestniczyła w, między innymi, obchodach Dnia Niepodległości czy też kolejnej rocznicy Marszu Śmierci. Ponadto wspólnie – nauczyciel ZST Krzysztof Witosz i  pracownik muzeum Piotr Hojka – omówili problemy badawcze, jakie powinni wziąć pod uwagę historycy, zagłębiający się w tematykę II wojny światowej. Piotr Hojka pokrótce omówił wystawę poświęconą II wojnie światowej. — Jednym z głównych celów cieszącej się dużą popularnością wystawy była bez wątpienia edukacja młodzieży wodzisławskich szkół — zapewniał. Spotkanie tego typu nie było ostatnim. Nauczyciele

oraz pracownicy muzeum w  przyszłości liczą na większą częstotliwość takich inicjatyw, oraz na kolejne spotkania historyczne w jeszcze większym gronie. (lena)

23

Cooltura w mieście

Marzec 2010 r.

W kadrze T wórcza i  kreatywna grupa. To określenie niemal natychmiast przylgnęło do czternastoosobowego klubu ambitnych fotografów. Każda z osób wypracowała swój indywidualny styl i formę przekazu. Posługują się rożnymi technikami fotografowania. Każdą ciekawi coś innego. Tym, co spaja jest umiejętność uchwycenia zjawisk, rzeczy i ludzi w kadrze, z innej, artystycznej perspektywy. Grupa M6 działa w rybnickim Młodzieżowym Domu Kultury od 2003 roku. Jest to grupa pasjonatów, którzy poświęcili się amatorsko fotografii. — Powstała w wyniku przekształcenia koła fotograficznego, które w Młodzieżowym Domu Kultury funkcjonowało od 20 paru lat. W pewnym momencie ta formuła troszeczkę przestała nam wystarczać. Dorośli już wychowankowie stwierdzili, że utworzą grupę fotograficzną. W zasadzie niewiele już ich można było nauczyć, bo wiedzieli więcej niż ich opiekun — mówi Jacek Komorowski, który od lat prowadzi M6. Członkowie grupy prezentują swój dorobek artystyczny w postaci fotografii. Pokazują to, co ostatnio najlepszego udało im się stworzyć. Generalnie są to obrazy z  jednego wydarzenia. Wystawę tworzą

najlepsze zdjęcia z  ostatnich plenerów. Autorami prac są: Przemek Oczachowski, Jacek Komorowski, Nadia Lewnadowska, Anita Suchanek, Martyna Tomaszewska, Szymon Lazaj oraz Paweł Połomski, Marcin Połomski, Beata Myśliwiec, Magdalena Maciończyk. — Długo zastanawialiśmy się nad nazwą grupy. W końcu wpadliśmy na

pomysł, że skoro wśród nas jest sześć osób, których imiona zaczynają się na „M” to nic nie stoi na przeszkodzie, by nazwać się M6 właśnie. I tak zostało. Żadnych sprzeciwów nie było — wyjaśnia z  uśmiechem Jacek Komorowski. Prace artystów mogliśmy zobaczyć w lutym w wodzisławskiej Galerii pod Fikusem. (lena)

Kraj kontrastów Do spotkań autorskich w wodzisławskiej Miejskiej i  Powiatowej Bibliotece Publicznej zdążyliśmy się już dawno przyzwyczaić. Tym razem zaproszony gość zabrał słuchaczy w  świat orientalnych smaków, tradycji i  uroków Turcji. Spotkanie z Leszkiem Szczasnym - filozofem i  politologiem z  wykształcenia, artystą i podróżnikiem z zamiłowania, było alternatywą na to, co możemy obserwować za oknem. Jak mówi o sobie, jest niezależnym globtroterem – autostopowiczem. Tym sposobem dotarł do tak odległych zakątków, jak Syria, Kurdystan i Turcja. Wcześniej zwiedził Europę Zachodnią i Wschodnią. W fotograficznych prezentacjach autor nie skupia się wyłącznie na miejscach oblężonych zwykle przez turystów. Przeciwnie. Pokazuje okolice,

24

gdzie toczy się prawdziwe życie, a skarby kultury i przyrody są niemal na wyciągnięcie ręki. Zdjęcia uzupełnione muzyką i obszernym komentarzem autora przybliżyły zgromadzonym barwny obraz kraju leżącego na dwóch kontynentach. Kraju niezwykle atrakcyjnego turystycznie, zarówno ze względu na zróżnicowaną kulturę, mieszkańców, a  przede wszystkim niezwykłe krajobrazy — Jest to przemyślany wielowymiarowy portret wyjątkowego kraju pomiędzy Wschodem i Zachodem. Z zasady staram się dotrzeć w  głąb danej kultury, poznać ją niejako od środka. I zrewidować przypisywane jej stereotypy — mówi podróżnik. W ramach slajdowiska gość biblioteki podzielił się konkretną wiedzą historyczną i obyczajową. Pokazuje Turcje z różnej perspektywy,

począwszy od gwarnych miast takich jak Stambuł, poprzez malutkie miejscowości jak Amasyja, a kończąc na niezwykłych dziełach natury, jakim bez wątpienia jest Kapadocja. Ale to nie wszystko. Całość dopełniły anegdoty i  zabawne historie, jakie dla autostopowiczów są codziennością, a dla słuchaczy – uczniów II LO i ZSE - były czystą przyjemnością. Prezentacje to nie jedyna forma relacji z wypraw Leszka Szczasnego. Od dawna marzył o stworzeniu serii oryginalnych widokówek. Pierwszy projekt już jest gotowy. — To dziesięć owoców moich wypraw. Wyróżniają się nie tylko rozmiarem, ale i tym, że każda z nich na odwrocie ma zapisaną swoją krótką historię. Planuję jeszcze dwie serie, w tym jedna z nich utrzymana będzie w tonacji biało-czarnej — wyjaśnia. (lena)

Cooltura w mieście

Gazeta Wodzisławska

Herb bez tajemnic S potkania z  historią to  nowa propozycja wodzisławskiego muzeum kierowana do  dzieci i  młodzieży. Za nami pierwsze spotkanie o interesująco brzmiącym tytule: Poznaj swój herb. Spora frekwencja świadczy o tym, że był to strzał jak najbardziej trafiony. Organizatorzy mają nadzieję, że z biegiem czasu zajęcia na stałe wpiszą się w harmonogram placówki. — Zależało mi na tym, by ciekawie przedstawić, nie łatwy na  pierwszy rzut oka, temat. Grupa okazała się być wdzięcznym słuchaczem. Aktywność, seria pytań i duża wiedza młodych miłośników historii, zaskoczyły mnie pozytywnie — mówi Dawid Jęczmionka. Wykład wyjaśniający znaczenie i rolę herbów, jakie pełniły w ówczesnym czasie, rzecz krótka o turniejach rycerskich, wyjaśnienie kim był herold i jaką pełnił funkcję, wypełniły pierwszą część spotkania. W drugiej pole do popisu mieli już sami słuchacze. Na początek musieli zmierzyć się z puzzlową układanką. Każda z  trzyosobowych grup otrzymała do  poskładania kilkanaście fragmentów herbu. Zadanie przysporzyło nieco trudności, ale ostatecznie wszystkim udało się mu sprostać. — Bardzo lubię historię, szczególnie czasy starożytnej Grecji i mitologię — mówi uczennica z szóstej klasy, która wraz z dwójką kolegów najszybciej uporała się

z układanką. — Dzisiaj dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. Miedzy innymi zobaczyłam jak wygląda herb naszego miasta i poznałam jego symbolikę — dodaje. Herb składa się z dwupolowej tarczy. W lewym błękitnym polu znajduje się pół złotego orła bez korony, który miał symbolizować założyciela miasta księcia Władysława Opolskiego. W prawym z kolei na czerwonym tle widnieje pięciolistna, złota róża. To nawiązanie do patronki kościoła parafialnego pod wezwaniem WNMP. Kolejna atrakcja wymagała nie lada wyobraźni. Konkurs

z nagrodami polegał na wymyśleniu i wykonaniu własnego herbu. Dla ułatwienia świeżo upieczeni projektanci mogli wzorować się na herbach któregoś z dawnych właścicieli Wodzisławia. Zadanie to miało wymiar edukacyjny, pomogło zapamiętać insygnia ówczesnych władz. Dzięki zajęciom herb cesarza Leopolda I Habsburga, właściciela miasta w latach 1685 – 1696 czy herb książęcy Rodu Eggenberg, z którego wywodzi się żona księcia Ferdynanda Josepha von Dietrichstein, nie kryje żadnych tajemnic. (lena)

Podróż w dawne czasy Wykładem o  sztuce garncarskiej rozpoczęło się kolejne spotkanie młodzieży w wodzisławskim muzeum. Słuchacze dowiedzieli się, że garncarstwo to jedno z najstarszych rzemiosł, poznali jego historię. Świeżo zdobytą wiedzę mogli skonfrontować z rzeczywistością. W tajniki rzemiosła wprowadził ich Zbigniew Borgosz. Rzemieślnik pokazał, jak od podstaw wygląda proces tworzenia naczyń. — Materiałem garncarskim jest pospolita glina. Powinna ona być jednorodna, bez grudek i  zanieczyszczeń. Aby osiągnąć taki stan garncarze wykonują szereg prac przygotowawczych. Warsztatem jest ława i  koło garncarskie — mówi rzemieślnik. Koło garncarskie

to dwie tarcze umieszczone na wspólnej, pionowej osi. Garncarz, siedząc na ławie, nogami popycha dolną, większą tarczę, wprawiając koło garncarskie w ruch obrotowy. Na ławie leży też zapas gliny, naczynie z wodą do maczania rąk, naczynia z farbami, pędzel i szyniec do wygładzania i  ozdabiania. Porcję gliny wygniata się z wodą na ławie i formuje w wałek. Z wałka garncarz odcina kawałek zwany klusem, wielkością odpowiedni do formowanego naczynia i  przykleja go do  górnej tarczy koła garncarskiego. Następnie, cały czas obracając kołem, zwilżonymi w  wodzie rękami najpierw wydłuża i zaokrągla bryłę gliny, po czym kciukami wygniata w środ-

ku otwór i formuje dno naczynia. Gotowe naczynie odstawia się do powolnego suszenia. Po wyschnięciu wstawia się je do pieca garncarskiego i wypala przez kilkanaście godzin w temperaturze około 1000 stopni. Po prezentacji wszystkie dzieci miały możliwość wykonania własnego dzieła z prawdziwej gliny. — Cieszymy się niezmiernie, że warsztaty spotkały się z tak dużym zainteresowaniem. Zaangażowanie dzieci, zapał i  pomysłowość, świadczą o tym, że nasza praca nie poszła na marne. Jestem przekonana, że zajęcia podobały się wszystkim — komentuje Kinga Kłosińska pracownik działu kultury regionu. (lena)

25

Spod tablicy

Marzec 2010 r.

Wielki projekt w SP 3 S zkoła Podstawowa nr 3 z  Wodzisławia Śląskiego bierze udział w  międzynarodowym programie „Uczenie się przez całe życie” w ramach programu Socrates Comenius. Uczestniczy w nim aż 27 krajów członkowskich Unii Europejskiej. Przedsięwzięcie ma na celu rozwijanie u dzieci i nauczycieli wiedzy o różnorodności kultur oraz języków europejskich, ma także ułatwić zrozumienie ich wartości. Założeniem Comeniusa jest również niesienie pomocy młodzieży w nabyciu podstawowych umiejętności i  kompetencji życiowych potrzebnych do  rozwoju osobistego, przyszłego zatrudnienia i  aktywnego obywatelstwa europejskiego. SP 3 obecnie realizuje projekt autorstwa nauczycielek tej szkoły: Wioletty Lechowicz i  Małgorzaty Gudalewskiej „Zostań młodym architektem i artystą”. Powstał on by promować język angielski. Składa się z  kilku zadań, związanych z  architekturą i  sztuką. Dzieci przygotowują rysunki o  różnej tematyce: geometria w  przyrodzie, w  matematyce itd. Nauczycielki skorzystały ze szkoleń, opracowały zadania łączące w sobie angielski, matematykę, przyrodę i historię. Projekt trwać będzie dwa lata. Do  współpracy zaproszono osiem szkół z: Rumunii, Grecji, Francji, Włoch, Turcji, Słowenii oraz dwie placówki z Bułgarii. Program zakłada także wyjazdy do każdej ze szkół. Daje to możliwość zobaczenia, jak pracują nauczyciele z danego kraju, poznania ich metod nauczania. Na takich wyjazdach spotykają się wybrani nauczyciele i dzieci z każdego kraju uczestniczącego w projekcie. Łącznie z SP 3 ma wyjechać 14 nauczycieli i tyle samo uczniów. Dzieci nie tylko uczestniczą w lekcjach, ale mieszkają u wybranej rodziny, co pomaga im poznać język i obyczaje panujące w danym kraju. Do tej pory odbyło się jedno spotkanie, we Francji. — Następny wyjazd zaplanowano na marzec, jedziemy do Piedimonte San Germano we Włoszech. Jesteśmy koordynatorem projektu, więc do  nas dzieci z  innych krajów przyjadą na koniec projektu, w czerwcu 2011 roku — mówi Ryszard Sochacki,

26

dyrektor szkoły. Pierwszym zadaniem było stworzenie logo programu. Dzieci z każdego kraju wybierały najlepsze logo, zwyciężyło polskie. Dziewczynka, która zaprojektowała logo wyjechała do Francji. Każde zadanie cieszy się ogromnym zainteresowaniem wśród uczniów. — Do tej pory dzieci bardzo chętnie biorą udział w zadaniach, nie musimy ich nawet zbytnio do  tego namawiać, mobilizować. Zadania są na ich poziomie, skierowane zarówno do tych najmłodszych jak i starszych. Angażują się też rodzice, pomagają dzieciom w  rysowaniu, opisywaniu czy nagrywaniu — mówi Wioletta Lecho-

wicz. Od 10 lutego w hollu SP3 można oglądać wystawę prac dzieci. Przez pierwsze dwa dni udostępniono zdjęcia i pamiątki przywiezione z pierwszej wyprawy. Zdążyli ją już zwiedzić rodzice przy okazji wywiadówek — Po każdym zadaniu mamy produkt końcowy, który będzie dostępny na stronie internetowej. Są to albumy, filmiki, kartki okolicznościowe. Planujemy również wydanie książek — mówi Małgorzata Gudalewska. Na  realizację projektu pozyskano 24 tys. euro. Szkoła otrzymała już 80% tej kwoty, po rozliczeniu przedsięwzięcia otrzyma pozostałe 20%. (Iza W.)

Spod tablicy

Gazeta Wodzisławska

Dzień bezpiecznego internetu

D

zień Bezpiecznego Internetu jest inicjatywą Komisji Europejskiej realizowaną od 2004 roku w ramach programu „Safer Internet”. Jego celem jest inicjowanie i propagowanie działań dotyczących bezpiecznego dostępu dzieci i  młodzieży do  zasobów internetowych, zaznajomienie rodziców, nauczycieli i wychowawców z  problematyką bezpieczeństwa dzieci w Internecie oraz nagłośnienie tematu bezpieczeństwa online. W Polsce obchody DBI miały swój początek w 2005 r. Koordynacją działań zajmują się Fundacja Dzieci Niczyje (FDN) oraz Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa (NASK), tworzące Polskie Centrum Programu „Safer Internet” – odpowiedzialne za realizację programu „Safer Internet” w Polsce. W ramach realizacji programu szkoły, organizacje pozarządowe, firmy czy prywatne osoby są zachęcane do organizowania w miesiącu lutym lokalnych inicjatyw na rzecz bezpieczeństwa młodych internautów. Między innymi: zajęć edukacyjnych, happeningów, gazetek szkolnych, kampanii informacyjnych, konkursów. Zgłaszane inicjatywy biorą udział w konkursie z atrakcyjnymi nagrodami. W tym roku w Wodzisławiu Śląskim Dzień Bezpiecznego Internetu przeprowadzono w  Zespole SzkolnoPrzedszkolnym nr 2. W  akcję włączyły się klasy I-III,  w których odbyły się zajęcia „Sieciaki – zasady bezpiecznej pracy

w Internecie”, a w starszych klasach IV-VI przeprowadzono warsztaty „3…2…1… Internet”. Indywidualną i grupową pracę uczniów wzbogaciły projekcje kreskówek poświęcone różnym formom internetowych zagrożeń a uczniowie klasy szóstej zaprezentowali wykonane samodzielnie prezentacje multimedialne o bezpiecznym użytkowaniu sieci Internet. W części artystycznej, kółko teatralne przedstawiało scenki o konsekwencjach, jakie spotykają nierozważnych internautów. Uczniowie przygotowali również taniec do teledysku „Hasło”. Nie zabrakło również turnieju

wiedzy komputerowej, jaki w  starszych klasach połączono z formami aktywności sportowej. Natomiast młodsi uczniowie wzięli udział w  konkursie plastycznym „Bezpieczny Internet”. Na  zakończenie rozdano dzieciom nagrody a także broszury dla rodziców informujące o konsekwencjach zagrożeń, jakie napotykają najmłodsi w wirtualnym świecie. Wodzisławska akcja łącząca elementy nauki i zabawy jest z pewnością wartościową inicjatywą propagującą bezpieczeństwo młodych internautów w globalnej sieci. (magdas)

Wymiana doświadczeń Nawiązanie współpracy między placówkami oraz omówienie projektu wymiany dzieci polsko- ukraińskich było celem wizyty przedstawicieli Szkoły Ogólnokształcącej w Stryju na Ukrainie. W ramach pobytu w  Wodzisławiu Śląskim, goście – a wśród nich dyrektor placówki Jarosław Biliński z towarzyszącymi mu nauczycielami – mieli okazję zapoznać się ze specyfiką obowiązującego w Polsce systemu oświaty. Było to możliwe dzięki gościnności dyrekcji Zespołu SzkolnoPrzedszkolnego nr 6 w  Wodzisławiu, która umożliwiła na przełomie stycznia

i  lutego zaproszonym gościom udział w zajęciach lekcyjnych. Wspólny pobyt był okazją do  nawiązania współpracy pomiędzy placówkami, która w przyszłości może przyczynić się do zacieśnienia polsko-ukraińskiej współpracy na rzecz edukacji. Ukraińscy przedstawiciele oświaty opowiadali o  swoich doświadczeniach w  kontaktach z  młodzieżą. Rozmawiano także o  podobieństwach i  różnicach w  systemie szkolnictwa w Polsce i na Ukrainie. Wodzisławskie przedszkolaki i uczniowie szkoły podstawowej zaprezentowali gościom z Ukrainy

program artystyczny, a w kolejnym dniu atrakcją był wyjazd do Krakowa i zwiedzanie najważniejszych zabytków tego miasta. (magdas)

27

Lokalnie – niebanalnie

Marzec 2010 r.

Zostaw kasę w swiom regionie, swojej gminie  T ermin do  30 kwietnia każdego roku to czas rozliczeń z fiskusem. Każdy podatnik może 1 procentem swojego podatku wesprzeć wskazaną w zeznaniu podatkowym organizację pożytku publicznego. Wzorem akcji, prowadzonej już od dwóch lat przez Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych CRIS pod patronatem posła Marka Krząkały, federacja FOPSZ pragnie przeprowadzić podobną akcję, ale nie tylko w skali jednego miasta, ale całego SUBREGIONU Zachodniego Województwa Śląskiego pod hasłem: „ZOSTAW KASĘ W SWIOM REGIONIE, SWOJEJ GMINIE …” Głównym celem akcji jest zachęcenie lokalnych podatników do przekazania swojego 1% podatku dochodowego na rzecz organizacji pożytku publicznego, które mają swoją siedzibę w  danej gminie i  co  najważniejsze działają na  rzecz jej mieszkańców. Z danych przedstawionych przez CRIS w styczniu br. wynika, że ledwie 10% z ogólnej kwoty 1% otrzymały np.: stowarzyszenia i fundacje z Rybnika. Większość puli 1% przypada na tzw. fundacje medialne np.: TVN, Polsat oraz inne warszawskie organizacje o statusie pożytku publicznego. Mamy nadzieję, że w  wyniku akcji uprawnieni podatnicy dowiedzą się więcej o  lokalnych organizacjach pożytku publicznego i  zdecydują się zasilić ich konta, tak aby kolejne pieniądze nie wypływały z naszego regionu, powiatu, gminy …W  imieniu FOPSZ I  PATRONÓW AKCJI zapraszamy wszystkich zainteresowanych na konferencję w Wodzisławiu Śl. Termin: 10.03.2010, godz. 13.00. Miejsce: Wodzisławskie Centrum Kultury Czas konferencji: 45 min.Zapewniamy gorącą herbatę, kawę i słodki poczęstunek. Patronat objeli: poseł Ryszard Zawadzki i prezydent Mieczysława Kieca oraz wicestarosta Tadeusza Skatuła. Organizatorzy: Federacja FOPSZ WCK Wodzisław Śl.

28

WYKAZ ORGANIZACJI POŻYTKU PUBLICZNEGO W WODZISŁAWIU ŚL. UPRAWNIONYCH DO UZYSKANIA ŚRODKÓW Z 1% PODATKU WG. STANU NA DZIEŃ 3.02.2010 R. KRS 0000001120 MIEJSKI KLUB SPORTOWY „ODRA” WODZISŁAW ŚLĄSKI W  WODZISŁAWIU 23169000132464003836910001 WODZISŁAW ŚLĄSKI, BOGUMIŃSKA 8, 44 -300 WODZISŁAW ŚLĄSKI KRS 0000022255 TOWARZYSTWO CHARYTATYWNE „RODZINA” Brak konta bankowego WODZISŁAW ŚLĄSKI, MARKLOWICKA 17, 44 -300 WODZISŁAW ŚLĄSKI KRS 0000049946 FUNDACJA „WSPÓLNOTA DOBREJ WOLI” 90846800000010000930020001 WODZISŁAW ŚLĄSKI, KARDYNAŁA WYSZYŃSKIEGO 20, 44 -300 WODZISŁAW ŚLĄSKI KRS 0000080775 RUCH NA RZECZ PRAWORZĄDNOŚCI I ROZWOJU ZIEMI WODZISŁAWSKIEJ 60846800000010000898610001 WODZISŁAW ŚLĄSKI, RODZINNA 13, 44 -280 WODZISŁAW ŚLĄSKI KRS 0000156641 WODZISŁAWSKIE TOWARZYSTWO SPORTOWE JUDO „SATORI” 97105014031000002272411949 WODZISŁAW ŚLĄSKI, KARD.STEFANA WYSZYŃSKIEGO, lok.5, 44 -300 WODZISŁAW ŚLĄSKI KRS 0000275540 MIEJSKI KLUB HONOROWYCH DAWCÓW KRWI 77105014031000002316639265 WODZISŁAW ŚLĄSKI, KUBSZA 15, 44 -300 WODZISŁAW ŚLĄSKI Przygotował: FOPSZ z siedzibą w Rybniku w dniu 22 lutego 2010 r.

ŚNIKÓW RYDUŁTÓW W  RYDUŁTOWACH 39846800000010000921770002 RYDUŁTOWY, TRAUGUTTA 289, 44 -280 RYDUŁTOWY KRS 0000225991 FUNDACJA MUZYCZNA PSZOWSKIEJ ORKIESTRY DĘTEJ „ANNA” 03102024720000610201482454 PSZÓW, KS. P.SKWARY 21, 44 -370 PSZÓW KRS 0000001666 SIATKARSKI KLUB GÓRNIK RADLIN Z  SIEDZIBĄ W  RADLINIE 17846800000010001004230001 RADLIN, KORFANTEGO 17, 44 -310 RADLIN KRS0000002838 OCHOTNICZA STRAŻ POŻARNA GŁOŻYNY W  RADLINIE 78846800000010001401680001 RADLIN -GŁOśYNY, REYMONTA 7, 44 -314 RADLIN KRS 0000083440 OCHOTNICZA STRAŻ POŻARNA BIERTUŁTOWY BRAK RADLIN, RYMERA 15 B, 44 -310 RADLIN KRS 0000159526 STOWARZYSZENIE RADLIŃSKIE BIURO PORAD OBYWATELSKICH 70846800000010003003310001 RADLIN, SOLSKIEGO 15, 44 -310 RADLIN KRS 0000034805 ZAKŁADOWY KLUB SPORTOWY „TŁOKI” GORZYCE W GORZYCACH 75124027861111000036853036 GORZYCE, PIŁSUDSKIEGO 30, 39 -432 GORZYCE KRS 0000255005 STOWARZYSZENIE SYMPATYKÓW SZKOŁY PODSTAWOWEJ NR 1 W  GORZYCACH 07124027861111001011771578 GORZYCE, SZKOLNA 45, 39 -432 GORZYCE DANE Z WWW.MPIPS.GOV.PL

KRS 0000002098 TOWARZYSTWO MIŁO-

Gazeta Wodzisławska

Lokalnie – niebanalnie

29

Lokalnie – niebanalnie

Marzec 2010 r.

Modelowa wystawa O

dwiedzający Wodzisławskie Centrum Kultury między 13 a 21 lutym br. mieli okazję zobaczyć wystawę modelarską. Wśród eksponowanych miniatur znalazły się m.in.: modele redukcyjne (są to wierne kopie obiektów, które istniały bądź istnieją w  rzeczywistości – zbudowane w  określonej skali pomniejszenia), zdalnie sterowane, wystawowe. Można było zobaczyć modele w trakcie budowy, akcesoria i podzespoły modelarskie. Dodatkową atrakcją wystawy były fotografie z zawodów modelarskich autorstwa Ilony Ledwoń-Bularz, zrzeszonej w  grupie fotograficznej „Indygo” z  Chwałowic. Organizatorem ekspozycji była wodzisławska Modelarnia Szkutnicza działająca przy WCK pod kierownictwem Jerzego Bularza. — Organizując wystawę w  szczególności chcieliśmy zachęcić młodzież i dzieci do wstąpienia w nasze szeregi. Cieszylibyśmy się, gdyby jakaś grupa ludzi, młodzieży do nas trafiła. Chcemy przekazać naszą wiedzę i umiejętności, naszą pasję. Największą frajdą w tym wszystkim jest dociekanie historii modelu i szukanie na jego temat materiałów. Osobiście od czterech lat szukam informacji na temat mojego jachtu motorowego IRA — mówi. Do klubu należy obecnie 7 osób. To ich prace, a także zaprzyjaźnionych modelarzy i pasjonatów, można było podziwiać. Do  stworzenia np. modelu RC (zdalnie sterowany radiem)

potrzeba minimum roku i ogromu cierpliwości. By skonstruować model plastikowy niezbędne jest co najmniej kilka miesięcy. Trzeba też mieć w sobie pasję. Nie można jej odmówić Pawłowi Smuszowi, jednemu z  członków klubu. Ten dwudziestoletni miłośnik modelarstwa od  najmłodszych lat cały wolny czas poświęcał tej pasji. — W modelarni jestem od samego początku, od jej powstania. Pasją zaraził mnie ojciec, który już od dzieciństwa zajmował się samolotami. Ja natomiast zajmuję się głównie modelami zdalnie sterowanymi, pływający-

mi – ślizgami — mówi. W tej chwili Paweł konstruuje poduszkowce, można je  było podziwiać na ekspozycji. Tworzenie modeli jest bardzo ciekawe, daje dużą satysfakcję. — Moim największym sukcesem jak do tej pory jest drugie miejsce w  regionalnych zawodach o Puchar Wójta Marklowic. Wystartowałem na nich z modelem spalinowym typu truggy, w skali 1:8 — dodaje. Wystawa wywarła na zwiedzających pozytywne wrażenie. Wysoka frekwencja potwierdza, że jest duże zainteresowanie modelarstwem. (Iza W.)

Bieg twardziela Trudne warunki atmosferyczne nie dopisały, mimo to wodzisławski klub Forma wraz z Urzędem Miasta Wodzisław Śląski zorganizował jubileuszowy V Bieg Twardziela. To  zawody przełajowe i  jak sama nazwa mówi, wymagają one sporego zaangażowania. Rozmoczony, miękki śnieg, błoto i zapadające się w nim nogi nie ułatwiały zadania. Takie warunki nie przestraszyły jednak 115 zawodników z kraju i zagranicy, którzy stawili się na starcie wymagającego biegu. Dobiegli do mety umorusani błotem, ale zadowoleni z osiągniętych wyników. W kategorii kobiet ostatecznie na pierwszym miejscu plasowała się Antonina Behanke, tuż

30

za nią na linię mety dobiegła Eliza Stokowy. Trzecie miejsce należało do Moniki Hałas. W kategorii mężczyzn bezkonkurencyjny okazał się Dominik Sladek z UKS Zabrze, drugi był Szymon Szymiczek reprezentujący MKS-SMS Viktoria Racibórz. Ostatnie miejsce na podium należało do Tomasza Wróbel z MKS Centrum Dzięcielów. Podczas imprezy rozgrywano również biegi podzielone na  kategorie wiekowe. I  tak w kategorii kobiet 16‒29 lat zwyciężyła Ewa Witoszyńska, w grupie 30‒39-latków Beata Wrońska nie miała sobie równych. Z kolei wśród kobiet 40‒49-letnich na pierwszym miejscu podium stanęła reprezentantka

Słowacji – Maria Semanowa. Odpowiednio, w tych samych kategoriach wiekowych, w biegach mężczyzn laureatami zostali: Łukasz Modrzejewski, Kazimierz Grycman i Janusz Magiera. W kategorii powyżej 50 lat Zofia Leśkiewicz i Krzysztof Skiba nie mieli sobie równych. (lena)

Gazeta Wodzisławska

Lokalnie – niebanalnie

Ferie z Afryką T egoroczne ferie były bardzo gorące dla dzieci, które postanowiły spędzić je wspólnie z Wodzisławskim Centrum Kultury. Wszystko to za sprawą motywu przewodniego, „Afryka dzika”. Dzieci brały udział w  warsztatach plastycznych, teatralnych i  tanecznych. Na zajęciach plastycznych, prowadzonych przez Karolinę Gajewską, dzieci tworzyły biżuterię, stroje i maski tego kontynentu, malowały też pejzaże Afryki. Podczas zajęć tanecznych dla młodzieży i najmłodszych, prowadzonych przez Edytę Budnik i Dominikę Brzozę dzieci poznawały kroki afrykańskich tańców oraz zapoznawały się z dzikimi rytmami. Uczestnicy warsztatów teatralnych, prowadzonych przez Dorotę Patas, zgłębiali  m.in. tajemnice afrykańskich bajek. Niemałą atrakcją dla uczestników „Akcji zima w WCK” stanowiły wycieczki. Przybliżenie tematu Afryki gwarantowała wyprawa do Muzeum w Żorach, gdzie dzięki wystawie „W afrykańskich wioskach” dzieci poznały zwyczaje i życie codzienne mieszkańców tej części świata. Miały również okazję zobaczyć film „Delfiny i wieloryby 3D” w katowickim kinie Imax. Po projekcji wzięły udział w warsztatach „Historia Disneya – bajki wczoraj i  dziś” przygotowanych specjalnie dla nich przez pracowników kina. Na zwiedzenie poziomu 170 i 320 pozwoliła wycieczka do kopalni Guido w Zabrzu. Jest

to jedyna w Europie Zabytkowa Kopalnia Węgla Kamiennego. Wycieczkowicze oprócz zjazdu prawdziwą klatką szybową mieli okazję uczestniczyć w  nietypowej lekcji w  kopalni. Natomiast wycieczka

do Muzeum Chleba w Radzionkowie pozwoliła na zapoznanie się z tradycyjnymi metodami wypieku wyrobów piekarniczych. Można było również własnoręcznie upiec bułeczki. Oczywiście nie każdy chciał wziąć udział w wycieczkach, dlatego dla osób pozostających w WCK przygotowano inne atrakcje. Wśród nich znalazły się zabawy i gry planszowe, zajęcia z instruktorami Wodzisławskiego Centrum Kultury, a także wizyty w Zozolandii. Codziennie, przez dwa tygodnie ferii, odbywały się dwa seanse filmów dla dzieci. Cieszyły się one ogromnym zainteresowaniem. Zwieńczeniem akcji był „Balik przebierańców – afrykańców”, który odbył się w ostatni dzień wolny od szkoły. Na balu oczywiście obowiązywały stroje zainspirowane Afryką. Dzieci już nie mogą się doczekać wakacji, kiedy to w WCK po raz kolejny będą mogli znaleźć zajęcia, które pozwolą im na zabicie wakacyjnej nudy. Być może również znajdą w sobie pasję, o której do tej pory nie mają pojęcia. (Iza W.)

31

Lokalnie – niebanalnie

Marzec 2010 r.

Każde dziecko to potrafi O   tym, że czytanie może być całkiem przyjemne, a zajęcia z papieroplastyki skutecznie rozbudzają artystyczną wyobraźnię przekonali się młodzi uczestnicy podczas zajęć w bibliotece. W ramach ferii nie zabrakło atrakcji i to z różnych dziedzin. Bajkowe stworki, Serwetkowe witraże, Wakacje pod wulkanem czy Z górki na pazurki oraz przeróżne gry i zabawy wypełniały godziny spotkań. Pod okiem doświadczonych instruktorów Krystyny Szczepańczyk-Styrnol, Anety Żok najmłodsi wykonywali obrazy swoich marzeń – bajkowe krainy, kwiaty, przestrzenne makiety ptaków, wykonane z styropianu, patyczków i kolorowego papieru. Innym razem zadaniem młodych artystów było przelanie na arkusz papieru zimowego krajobrazu. Oprócz zajęć plastycznych, jak na bibliotekę przystało, na czytelników czekały przygody z książką w tle. Wspólne wysłuchiwanie fragmentów lektury z serii Magiczny domek na drzewie zakończyły zabawy ruchowe, nawiązujące tematyką do zimowych dyscyplin sportowych. Były więc skoki narciarskie, slalom i biegi klasyczne. To, rzecz jasna, nie wszystko. Kolejnym artystycznym wyzwaniem okazała się możliwość wspólnego wykonania księgi podróży, którą od „a do z” wypełniły pomysły dzieci.

W  finale ciekawe wyprawy i  egzotyczne miejsca wypełniły jej kartki. Ostatnie zadanie zmyślnie połączyło czytanie z plastyką. Różnorodna tematyka, o którą zadbali organizatorzy zajęć, nie pozwoliła gościom biblioteki na  nudę. Dowodem na  słuszność powyższego stwierdzenia jest spora frekwencja. — Zajęcia w bibliotece bardzo mi się podobały. Szczególnie te, podczas któ-

rych robiliśmy papierowe, bajkowe stworki. Dzięki nim ferie były ciekawe i nie nudziłam się w domu — mówi sześcioletnia Agnieszka. Program ferii był tak skonstruowany, że każde dziecko potrafiło wykonać zadania, bawiąc się przy tym nieprzeciętnie. Prace modych artystów można będzie podziwiać w Galerii różności, w wodzisławskiej bibliotece do połowy marca. (lena)

Turniej gimnazjalistów

Sportowcy docenieni

W Gimnazjum nr 1 rozegrano turniej tenisa stołowego. W rywalizacji uczestniczyli gimnazjaliści z trzech wodzisławskich placówek nr: 1, 2, 4. Zawody rozegrano w trzech kategoriach – dziewczyn, chłopców i kategorii drużynowej. Mecze odbywały się w  tak zwanym systemie brazylijskim. Jest to  jeden z najbardziej sprawiedliwych systemów rozgrywek. Dana drużyna odpada dopiero po drugim przegranym spotkaniu. Zatem nawet z  jedną przegraną można osiągnąć znaczący, wysoki wynik. W klasyfikacji indywidualnej dziewczyn na podium znalazły się: Martyna Grabiec z  Gimnazjum nr 2, Małgorzata Jaskółka z placówki nr 1 i Magda Joschko reprezentująca G nr 2. W rywalizacji chłopców bezkonkurencyjny okazał się także zawodnik „Dwójki” – Adam Hawel.

Znamy już laureatów nagród i stypendiów sportowych przyznawanych przez Miasto Wodzisław Śląski. W  gronie wyróżnionych znaleźli się zarówno zawodnicy nie posiadający licencji, jak i z licencją, którzy mogą poszczycić się sukcesami na arenie krajowej i  międzynarodowej. Nagrody dla zawodników nie mających licencji otrzymały biegaczki Sabina Śpiewak oraz Dominika Bielecka. Stypendia dla zawodników bez licencji wręczono piątce utalentowanych sportowców. Wśród nich ponownie znalazły się Bielecka i Śpiewak, a do ich towarzystwa dołączyli Maciej Kowalski, Łukasz Ferenc i Konrad Kołaczyk. Amanda Stokowy jako jedyna znalazła się na  liście sportowców z  licencją, których honorowano stypendium. (lena)

32

Tuż za nim uplasował się Marcin Granieczny z szkoły nr 1. Trzecie miejsce na podium należało do Seweryna Buczkowskiego ucznia Gimnazjum nr 4. Drużynowo, zdobywając trzynaście punktów najlepsi okazali się gimnazjaliści z wodzisławskiej „Dwójki”. Siedem punktów zdobyli reprezentanci gospodarzy turnieju. Spotkania sędziowali nauczyciele Beata Biznoń i Marcin Kostecki. Współorganizatorem imprezy był Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji „Centrum”. (lena)

Sport

Gazeta Wodzisławska

Daliśmy sobie szansę D

wa obozy i  siedem sparingów. Wszystko to spięte w kilkutygodniowy okres przygotowawczy z założenia powinny wystarczyć do osiągnięcia sukcesu – utrzymania Odry w ekstraklasie. — Wydaje się, że wszystko jest w porządku. Podczas sparingów nasz zespół wyglądał naprawdę dobrze. Ale to jest piłka i wszyscy wiemy, że nie sposób przewidzieć każdej sytuacji — mówi trener Marcin Brosz. — Mecz z  Lechią to dla nas sprawdzian i newralgiczne spotkanie — dodaje. Walcząca o  wszystko Odra to  najstarszy klub w  lidze. Przed rundą wiosenną dokonano poważnych zmian w  kadrze. Reorganizacja składu to zawsze radykalne posunięcie, ale, jak zgodnie podkreślali prezes Ireneusz Serwotka, Dariusz Kozielski i trener, ilość i jakość transferów to czynnik decydujący o przyszłości klubu. Postanowiono więc nie bawić się w żadne eksperymenty i postawiono na  doświadczonych zawodników. Ostatecznie zadecydowano, że klub z Bogumińskiej wzmocnią: wypożyczony z Cracovii napastnik Jakub Grzegorzewski, zawodnik FK Senica Stanislav Velicky grający na pozycji obrońcy, bramkarz Arkadiusz Onyszko, walczący do  niedawna w barwach Wisły Kraków Mauro Cantoro oraz pomocnicy Koba Shalamberidze, Robert Kolendowicz i Cristiano Pereira de Souza. Listę zamyka obrońca Filip Luksik. — Stawiam na jakość. Nie satysfakcjonuje mnie wymęczone 1:0. Zawodnicy mają zostawić serce na  boisku. Chcemy dać ludziom satysfakcję — przekonuje Brosz. — Każdy z zawodników chce znaleźć się w jedenastce, są głodni sukcesu. Sztuka polega na tym, by wybrać tych z optymalna formą. Szansę mają wszyscy, Nie jestem przywiązany do nazwisk — zapewniał szkoleniowiec. Wbrew pozorom środki przeznaczone na pozyskanie nowych zawodników nie były aż tak duże. Większość zawodników nie była związana kontraktami z innymi klubami, do Odry przechodzili piłkarze z kartą w ręku. Jedynie za wypożyczenie Grzegorzewskiego zapłacono 15 tys. — Nie wzięliśmy na swoje barki zobowiązań, które przekroczyłyby nasze możliwości finansowe. Pieniądze

dodatkowe, premie, owszem będą, ale tylko w  przypadku utrzymania w  lidze — komentował prezes Serwotka. Optymizm w  zespole jest z  pewnością większy niż po zakończeniu rundy jesiennej. Po transferach wzrosło zainteresowanie spotkaniami na Bogumińskiej. Zwrotów biletów nie ma, a to nie tylko dobry prognostyk, ale i niemały zastrzyk finansowy. Wydaje się, że Odra powoli odbudowuje zaufanie kibiców. W kreowaniu pozytywnego wizerunku pomagają zaangażowanie klubu w akcję charytatywną „Echo serca”, której celem jest zbiórka środków przeznaczonych na  zakup aparatu UKG dla Oddziału Wewnętrznego I Zespołu Opieki Zdrowotnej w Wodzisławiu. Pozytywny skutek odnoszą też spotkania piłkarzy z mieszkańcami miasta. Każdy, kto tylko ma ochotę może dołączyć do elitarnego klubu „Sercem jestem z Odrą”. Internetowy klub jest kolejną inicjatywą integrującą

środowisko kibiców. Członkostwo w nim zobowiązuje do wyłącznie jednej rzeczy – szerzenia idei poparcia dla klubu. — Codziennie dołączają nowi ludzie i nowe firmy. To cieszy. Nie sztuką jest bowiem popierać klub wtedy, gdy ten odnosi pasmo sukcesów. Wsparcie potrzebne jest szczególnie w trudnych chwilach — dodaje prezes. Przed rundą wiosenną w zespole ma pojawić się jeszcze jedno nowe nazwisko. Działacze póki co nie chcą zdradzić jego personaliów. Ostateczną decyzję poznamy na początku miesiąca. — Oprócz tego musimy dokonać jeszcze jednego transferu – transferu publiczność. Pozyskaliśmy piłkarzy nie tylko o zdrowych zmysłach, ale i o odpowiednich kwalifikacjach — komentuje. — Nie uczestniczymy w jeździe figurowej na lodzie. Za wrażenia artystyczne nikt nas nie oceni. Dla wszystkich istotne jest miejsce w tabeli — puentuje Serwotka. (lena)

33

Sport

Marzec 2010 r.

Sukcesy na Kubalonce C enne zwycięstwa odniosły zawodniczki reprezentujące klub MKS Wodzisław Śląski podczas Mistrzostw Śląska w Biegach narciarskich. Biegi te zaliczane są do Pucharu Polski, startują w nich najlepsze zawodniczki. Tym razem zawody rozegrano na Kubalonce. 13 luty był szczęśliwy dla Dominiki Bieleckiej. W pierwszym dniu zawodów, w biegu na dystansie 2,5 km techniką klasyczną juniorek C, zajęła pierwsze miejsce. Na 23 pozycji uplasowała się Angelika Hejna. 25. była Sonia Fulneczek. Na dystansie 5 km, w kategorii juniorek B 5 miejsce zajęła Sabina Śpiewak. W kategorii juniorek D 11 miejsce przypadło Weronice Sikorskiej. Zawodniczka MKS Wodzisław starowała na dystansie 2,5 km cl. Drugi dzień zawodów był także pomyślny. Dominika Bielecka zajęła 3 miejsce w biegu łączonym 2,5 km cl + 2,5 km F. Na 20 i 21 pozycji swój bieg zakończyły kolej-

Dominika Bielecka na starcie.

no Angelika Hejna i Sonia Fulneczek. W kategorii juniorek B na dystansie 3,3km cl

Siatkarski sukces

N

a Mistrzostwach Śląska wystartowały jako jeden z  najmłodszych zespołów. Nie należały do grona faworytek. A jednak. Siatkarki MKS Wodzisław pozytywnie zaskoczyły kibiców. Zawody ukończyły na  trzecim miejscu. Brąz to  znaczący sukces reprezentantek wodzisławskiego klubu. Finałowe spotkania rozegrano w  Tychach. Na  drodze do medalu stanęło czterdzieści zespołów, bardziej doświadczonych, ogranych i utytułowanych. Zawodniczki MKS-u  miały więc przed sobą długą i  niełatwą drogę. Eliminacje rozpoczęły się we  wrześniu ubiegłego roku. Do ostatecznej walki o podium zaklasyfikowały się: BKS Aluprof Bielsko-Biała, GS UKS Krzanowice, MOSM Tychy, UKS MOSM Bytom i MKS Wodzisław Śląski. Faworytkami rozgrywek od samego początku były drużyny z Krzanowic i Bielska-Białej. W końcowej klasyfikacji, zgodnie z przypuszczeniami – to do nich należały czołowe lokaty. O ostatnie miej-

34

sce na podium zacięcie walczyły pozostałe zespoły. Mimo potwornego zmęczenia wodzisławianki wyszły z potyczek obronną ręką. Zaznaczmy, że sukces otworzył młodym siatkarkom drogę do rozgrywek na szczeblu centralnym w tej kategorii wiekowej. To spory awans. Przed nimi kolejne sportowe wyzwanie. Pod koniec miesiąca rozpoczynają się eliminacje do 1/8 finału Mistrzostw Polski. Brązowe medale Mistrzostw Śląska w kategorii kadetek zdobyły: Joanna Prokop (kapitan), Marta Wójcik, Agnieszka Ostrzołek, Patrycja Michalska, Aleksandra Małek, Monika Wieliniec, Patrycja Szado, Paulina Kosińska, Monika Zborowska, Izabela Funk, Agata Malisz, Klaudia Tomala. — Dziewczyny walczyły o każdą piłkę i każdy set. Nie przestraszyły się rywalek. Dały z siebie wszystko, co mogły. Sukces nie jest przypadkiem. Drużyna realizowała konsekwentnie założenia techniczne — podsumował trener Andrzej Brzezinka. (lena)

+ 3,3km F 6 miejsce zajęła Sabina Śpiewak. (Lena)

Piłkarski turniej Dziewięć zespołów rywalizowało w Halowym Turnieju Piłki Nożnej zorganizowanym w Gimnazjum nr 3. W zawodach uczestniczyli uczniowie szkół podstawowych klas czwartych. W  pierwszej grupie zmierzyli się piłkarze SP 2, 4, 3, 15 i  16. W  drugiej rozegrano mecze pomiędzy reprezentantami szkół 10, 21, 5 i 8. Ostatecznie o trzecie miejsce zagrały między sobą drużyny SP 15 i 8. Lepsza okazała się „Ósemka”, która pokonała przeciwnika stosunkiem bramek 4:2. Na szczególne uznanie zasłużył Michał Rymer, który zdobył trzy gole. W finale zmierzyli się zawodnicy „Piątki” i „Dwójki”. Spotkanie w regulaminowym czasie zakończyło się remisem 2:2. O wygranej zadecydowały rzuty karne. W nich szczęście uśmiechnęło się do uczniów SP2 i to oni okazali się zwycięską drużyną turnieju. W klasyfikacji najlepszych zawodników zwyciężył Michał Rymer. Królem strzelców został Kamil Kaczorowski z  SP2. Najlepiej bronił Łukasz Kamiński z SP5. (lena)

Sport

Gazeta Wodzisławska

Złoto i trzy brązy

W

  Wodzisławiu Śląskim działa klub Killer Factory, który specjalizuje się w Mix Martial Arts zwanym MMA. Trenerem oraz założycielem klubu jest Krzysztof Bombik, srebrny medalista Mistrzostw Japonii MMA, wielokrotny złoty medalista międzynarodowych turniejów MMA. Wodzisławski klub jest stosunkowo młody, działa od ponad roku. Sekcja łączy w sobie ludzi w różnym wieku, od młodzieży do pięćdziesięciolatków. Trenować może każdy. — Jeździmy na  zawody, często odnosimy sukcesy. Bardzo mnie cieszy, że tak młody klub ma się czym pochwalić. Podczas styczniowych zawodów Ligi Shido w Katowicach również zdobyliśmy medale. Klub Killer Factory reprezentowało czterech zawodników, każdy odniósł zwycięstwo — mówi. Piotr Dudek i Paweł Pisz zdobyli brązowe medale w grapplingu. Wojciech Wilk brąz w MMA. Krzysztof Bombik zdobył złoto w grapplingu. Sztukami walk interesował się już od dawna. Zaczynał od uprawiania amatorskiego boksu. Jednak miał pewien niedosyt. Dlatego też jego uwagę zwróciły mieszane sztuki walki. Łączą one

w sobie kilka rodzajów walk, co pozwala na używanie nóg i innych niedozwolonych w boksie chwytów. Dopuszczają możliwość stosowania na ringu rzutów, ciosów pięściami, dźwigni, duszenia, a także kopnięć i walk w parterze. W poszukiwaniu tego, co  w  Europie było nieosiągalne, w  2001 roku wyjechał do Japonii. Spędził tam trzy lata. Trenował w dwóch klubach: Paraestra Matsudo pod okiem mistrza świata Shooto (MMA) Matsune Ryota oraz w klubie Krazy Bee Tokyo, gdzie trenerem jest legendarny mistrz świata Heroes Yamamoto „KID” Norifumi. Podczas tego okresu stoczył dziewięć walk, z czego sześć wygranych, dwa razy został zdyskwalifikowany. Doświadczenie zbierał w  różnych stronach świata, trenował tajski boks w Czechach, Tajlandii i  Irlandii. W  każdym miejscu, do  którego przyjeżdżał szlifował formę ludzi do walki. Pod jego okiem Czech Dawid Marcina zdobył tytuł Mistrza Europy w walkach w klatkach. Przygotowywał też Irlandczyka Niela Seery do walk w Dublinie Ring of Truth oraz do sławnego turnieju Cage Rage. Po powrocie do kraju otworzył swój pierwszy klub w Niedobczycach. Tre-

ner nie stosuje taryfy ulgowej wobec swoich zawodników. Potwierdza to jeden z nich: — Krzysiek jest wymagającym trenerem, przekonałem się o tym, gdy tutaj przeszedłem. Myślałem, że mam dobrą kondycję, ale on wyprowadził mnie z błędu. Ćwiczymy intensywnie trzy razy w tygodniu — mówi Wojciech Wilk. Zawodnik ten również swą przygodę ze sportem zaczynał od boksu, w  którym odnosił sukcesy. Po  pewnym czasie podniósł poprzeczkę i  przeszedł na  tajski boks. W końcu przyszedł czas na zasilenie szeregów zawodników MMA. Ta sztuka walki zaliczana jest do jednych z  najtrudniejszych. Wymaga też dużego poświęcenia. Wojtek w  klubie Killer Factory trenuje prawie rok. — Staram się uczestniczyć w jak największej liczbie zawodów, aby zdobyć doświadczenie. Podczas zawodów Ligi Shido moja walka najpierw zakończyła się remisem. Konieczna była dogrywka, rozstrzygająca o srebrze. Ostatecznie otrzymałem brązowy medal — dodaje. W najbliższym czasie zawodnicy wodzisławskiego klubu znów staną do walki. Ciężkie przygotowania na pewno pomogą im w osiągnięciu sukcesu. (Iza W.)

35

Z kart historii

Marzec 2010 r.

Bombardowania miasta Wodzisławia w 1945 r. cz. II W

 zeszłorocznym numerze Gazety wodzisławskiej (nr 6/2009) opisałem okres poprzedzający walki o Wodzisław i bombardowania ścisłego centrum Wodzisławia Śląskiego. Należy wspomnieć, że w w wyniku bombardowań miasta rozpoczętych 2 lutego 1945 r. do 26 marca 1945 r. życie straciło aż 73 mieszkańców. W wyniku dalszych szeroko rozumianych działań wojennych od końca stycznia do maja 1945 r. zginęło kolejnych 10 cywilnych mieszkańców Wodzisławia. W  obecnym numerze chcę upamiętnić i  przypomnieć ofiary walk 1945 roku pochodzące z kolejnych dzielnic Wodzisławia Śląskiego. Jedną z  pierwszych dzielnic Wodzisławia Śląskiego, do  której dotarły wojska sowieckie, były Wilchwy. Walki na Wilchwach miały niezwykle gwałtowny przebieg. Rozpoczęły się one nocą z 25 na 26 marca 1945 r. Do południa 26 marca 1945 r. wojska czechosłowackie i radzieckie zdobyły większość Wilchw. Walki w tej wiosce nie ustały jednak 26 marca, bo  przeciągnęły się aż do dnia następnego. 27 marca 1945 r. Niemcy starali się ponownie opanować Wilchwy, uderzając z rejonu Krotoszowic. Kontratak niemiecki został jednak przez Sowietów i Czechosłowaków powstrzymany, Wilchwy na stałe znalazły się pod administracją Polski. W walkach 26 marca 1945 r. zginęło 4 mieszkańców wioski, zaś w wyniku całości działań frontowych od 24 marca do 4 kwietnia 1945 r razem życie straciło 13 mieszkańców Wilchw. Na Wilchwach na całe szczęście nie doszło do  masowych bombardowań, takich jak w centrum Wodzisławia, a lotnictwo sowieckie działało jedynie doraźnie w miejscach największego oporu wojsk hitlerowskich. Część ofiar cywilnych została zastrzelona przez wkraczające wojska sowiecie. Zdobycie wioski Sowieci okupili stratą 150 żołnierzy. Kolejną wioską zajętą przez Armię Czerwoną był Radlin. Kopalnia i  koksownia „Emma” w Radlinie były celem co najmniej kilku radzieckich nalotów lotniczych. Pierwsze bombardowania w Radlinie miały miejsce już 30 stycznia 1945 r. 3 lutego 1945 r.

36

– dokonano nalotu na  Kopalnie „Emma” w Radlinie, w wyniku którego życie straciło 4 pracowników. Po tym nalocie wydaje się, że zaniechano dalszych bombardowań miejscowości (w źródłach nie mamy żadnych informacji o ewentualnych dalszych ofiarach). Dopiero wieczorem, 24 marca samoloty radzieckie ponownie zaatakowały znajdujący się już niemal na pierwszej linii frontu Radlin II. W wyniku działań bojowych prowadzonych w rejonie Radlina w dniach 24‒27 marca 1945 r. zginęło aż 37 mieszkańców Radlina I i Radlina II. Obszary i Biertułtowy zostały zajęte dość szybkim wypadem pododdziałów majora Rogozina z rejonu Niedobczyc i Popielowa. W wyniku walk życie w tym rejonie straciło zaledwie kilkudziesięciu żołnierzy. Na Obszarach było to dokładnie 26 Niemców i 12 Czerwonoarmistów. Zakłady przemysłowe na Obszarach nie ucierpiały mimo prób ich zniszczenia przez wycofujących się Niemców. Dzień po wyzwoleniu Obszar – 27 marca 1945 r. wojska sowieckie zajęły również Biertułtowy. Dużo cięższe walki toczyły się 26 marca i nocą z 26 na 27 marca 1945 r. w Radlinie II. Do południa 26 marca 1945 zdobyto większą część wsi aż do remizy strażackiej. W wyniku walk w Radlinie II zginęła m.in. 32 letnia Teresa Gatnar mieszkanka Radlina II. Kiedy na chwilę opuściła piwnicę, idąc zaopiekować się zwierzętami, nastąpił ostrzał okolic jej domu w Radlinie Dolnym. Atak nastąpił z  terenu wzgórz w  okolicy dzisiejszej ciepłowni miejskiej. Kobieta zostawiła kilkuletnią córkę i syna. Podobnych tragicznych przypadków w całym regionie było znacznie więcej. Opanowanie Radlina Górnego przeciągnęło się aż do poranka 27 marca 1945 r. Podczas walk w Radlinie II zginęło co najmniej 51 żołnierzy Armii Czerwonej. W wyniku całości działań wojennych w Radlinie od końca stycznia do kwietnia 1945 r. zginęło 44 cywilnych mieszkańców Biertułtów, Obszar i Radlina II. Po  opanowaniu Wodzisławia wojska czechosłowackie i radzieckie uderzały dalej w  kierunku zachodu i  południa powiatu. Na trasie ich przemarszu znalazły się wioski:

Jedłownik, Turzyczka, Karkoszka i Marusze. W tych 4 dzielnicach Wodzisławia w wyniku działań wojennych zginęło 8 cywili- z tego połowa z nich zginęła podczas zdobywania tych miejscowości przez Sowietów 27 marca 1945 r. Żołnierze radzieccy również ponieśli ciężkie straty na Jedłowniku, gdzie zginęło ich 99, a w Turzyczce aż 186. Co ciekawe nad Maruszami nagle pojawił się co  najmniej jeden samolot niemiecki, który dokonał ostrzału odpoczywających żołnierzy radzieckich. Jeden z żołnierzy zginął, a część została ranna. Ostatnimi wyzwolonymi miejscowościami w granicach obecnego Wodzisławia Śląskiego były Kokoszyce i Zawada w walkach w tych miejscowościach zginęło 13 mieszkańców tych dzielnic. W wyniku walk w Kokoszycach zginęło również ok. 100 żołnierzy Armii Czerwonej oraz ok. 50 żołnierzy Wehrmachtu. Podsumowując walki o  Wodzisław w  roku 1945 należy dodać, że duża część ofiar zginęła już po  zakończeniu działań. Po przejściu frontu dość powszechna wśród dzieci i młodzieży była zabawa granatami i innymi niebezpiecznymi pozostałościami wojny. W całym powiecie zginęło kilkanaścioro dzieci. Kilka osób zginęło również w wyniku wejścia na miny. Najczęściej były to osoby starsze. Pewna część mieszkańców została również zamordowana przez sowieckich „wyzwolicieli”. Szczególnie niebezpieczne były hordy pijanych żołnierzy- maruderów, którzy czuli się panami życia i śmierci. Wszystkie miejscowości wchodzące w skład obecnego Wodzisławia straciły w  wyniku szeroko rozumianych działań wojennych w 1945 r. co najmniej 161 cywili z tego nieco ponad połowa (83 osoby) przypada na ścisłe centrum zniszczonego w 80% Wodzisławia. Bilans bitwy o Wodzisław dopełniają setki zabitych żołnierzy Armii Czerwonej i Wehrmachtu. Osoby posiadające cenne informacje mogące pomóc w szczegółowym odtworzeniu historii walk w marcu i kwietniu 1945 r. na terenie naszego powiatu, prosimy o kontakt z Muzeum w Wodzisławiu Śląskim. Piotr Hojka

Z kart historii

Gazeta Wodzisławska

fot. Archiwum Muzeum Wodzisławia Śląskiego

Lista ofiar cywilnych – mieszkańców dzielnic Wodzisławia, którzy stracili życie w walkach w 1945 r. Wodzisław Ślaski – Wilchwy Barciok Antoni 27 l. Blazy Karol 61 l. Darda Antoni 41 l. Kozielska Krystyna 7 l. Kubac Feliks 48 l. Natulaz Franciszka 88 l Panic Wilhelm 41 l. Pawliczek Józef 45 l. Pluta Józef 24 l. Świętek Bolesław 8 l. Tatarczyk Leopold 58 l. Tlołka Józef 81 l. Tront Franciszek 79 l. Wodzisław Śląski – Jedłownik-Turzyczka -Karkoszka Bloksza Alojzy 10 l. Jazdan Ferdynand 57 l. Musioł Elżbieta 39 l. Musioł Mateusz 70 l. Nowak Rudolf 32l. Radlin I i Wodzisław Śl.- Radlin II Adamczyk Ludwik 59 l. Albiński Anastazja Białas Leon 48 l. Cichy Ignacy 43 l.

Ciemięga Franciszka? Dzierżęga Eugeniusz 3 l. Gatnar Teresa 32 l. Goik Alojzy Gomola Augustyna Gomola Gerard 16 l. Gresz Wilhelm 55 l. Herok Józef 38 l. Jeszka Wiktor 66 l. Kłosok Helena 24 l. Kotetzki Rudolf 13 l. Kowol Leon 17 l. Kowol Wawrzyn 57 l. Kretkówna Aniela 18 l. Kuballa Edward? Kucza Adolf 36 l. Kucza Agnieszka 35 l. Kucza Henryk 42 l. Magiera Franciszek 71 l. Mandrysz Czesław 33 l. Menżyk Jan 21 l. Mężyk Antoni 17 l. Mężyk Florentina 83 l. Mielimąka Jan 57 l. Mołdrzyk Alojzy? Mrozek Alojzy 44 l.

Mrozek Jan 16 l. Polnik Franciszek 51 l. Randonlet Armand 31 l. Schymeczko Antonia? Sitkowa Maria 51 l. Stania Paweł 61 l. Szombara Jan 33 l. Szulc Matylda 44 l. Szulc Robert 49 l. Świenty Józef 76 l. Świenty Teodor 37 l. Weiner Ignacy 48 l. Kokoszyce- Zawada Czajka Wilhelm 40 l. Groszek Małgorzata 15 l. Kabut Józef 15 l. Klimek Paweł 50 l. Liboszka Teodor 36 l. Mucha Jan 33 l. Mucha Maria 26 l. Mucha Wiktor 27 l. Ochmann Leonard 13 l. Pluta Józef 31 l. Pluta Paweł 15 l Smogór Marian

37

Wokół zdrowia weterynarz radzi

Sterylizacja W mojej pracy właściciele psów i kotów często zadają mi pytanie o najlepszą metodę antykoncepcji. Czworonożnym pupilom możemy podać środki hormonalne w postaci zastrzyków, tabletek, implantów, albo poddać zabiegowi kastracji. U samic, zwana potocznie sterylizacją, polega na usunięciu macicy i jajników (lub tylko jajników).U samców oznacza usunięcie jąder. Kiedyś królowało przeświadczenie, że kotka lub suka powinna co najmniej raz w życiu mieć potomstwo. Naukowo zostało to jednak obalone i uważa się, że kastracja przed pierwszą rują, cieczką (ok.5-6 m. ż.) jest dla zdrowia bardzo korzystna. U samców kastrację przeprowadza się najczęściej od 6-7 miesiąca życia. Pamiętajmy jednak, że zabieg ten bez względu na płeć, można wykonać również u starszych zwierząt. Czworonożni pupile muszą być w dniu operacji zdrowi. Przed zabiegiem możemy pobrać krew w celu upewnienia się, że narządy wewnętrzne pracują prawidłowo. Po zabiegu otoczmy psa lub kota odpowiednią opieką zgodnie ze wskazówkami lekarza weterynarii. Kastracja jest najpewniejszą metodą antykoncepcji. Dzięki niej unikniemy także wielu problemów zdrowotnych w tym i niektórych chorób zakaźnych. U samic zmniejszymy ryzyko wystąpienia guzów gruczołu mlekowego, nowotworów macicy i ropomacicza. Samców uchronimy przed schorzeniami prostaty. Ponadto przestaną uciekać, znakować teren, staną się mniej pobudliwi i agresywni. Pamiętajmy o jeszcze jednym bardzo ważnym aspekcie kastracji. Poddając zwierzęta temu zabiegowi mamy wpływ na zmniejszenie liczby bezdomnych i niechcianych psów i kotów. To my, ludzie jesteśmy odpowiedzialni za zwierzęta i trzymamy ich los w naszych rękach. Lekarz weterynarii Bożena Kopytko

38

Marzec 2010 r.

B LIŻE J ZD R OW IA , B LIŻE J NAT U RY

Czy naprawdę znamy samego siebie? W różnych okolicznościach naszego codziennego życia dotyczących spraw zawodowych, społecznych czy rodzinnych często zdarza się nam zadziwiać samego siebie pozytywnie lub negatywnie. Dochodzimy wówczas do wniosku, że tak naprawdę niewiele wiemy o sobie. Ponieważ sami siebie zaskakujemy różnymi zachowaniami, to cóż możemy powiedzieć o  innych. Aby lepiej poznać człowieka należałoby sięgnąć do głębokich i nieznanych warstw jego psychiki. Mamy różne cechy osobowości jak i potrzeby aktywności, które mogą być jawne, o czym sygnalizuje nasze zachowanie lub ukryte objawiające się w snach oraz marzeniach na jawie. Często bywa tak, że w różnych sytuacjach budzi się w nas większa chęć aktywności i mobilizacji. Towarzyszyć temu może przyjemny stan ogólnego pobudzenia lub silne napięcie dłużej niezaspokojonej potrzeby, co powoduje zwykle nieprzyjemny stan złości, drażliwości, nieokreślonego niepokoju, nie ukierunkowanej aktywności, czasami depresji i przygnębienia. Nasz charakter, który nieraz poddawany jest opinii społeczeństwa – różnie będzie przez niego odbierany. Takie zachowania jak tchórzostwo, okłamywanie innych, lenistwo- określamy jako złe, a cenimy odpowiedzialność, prawdomówność, dotrzymywanie danego słowa i przyrzeczeń. Często znajdujemy się w różnych sytuacjach kontaktując się z innymi ludźmi. Korzystamy wówczas z wielu sposobów radzenia sobie w życiu. Gdy one zawiodą nieraz stajemy się zestresowani, co pogarsza nasze zdrowie, a także prowadzi do rozwoju różnych zaburzeń. Mamy także skłonności do psychicznego torturowania siebie, popadania w tzw. „dołki”, umartwiania się i użalania nad samym sobą, rodziną, sytuacją w pracy oraz sprawami, które w ogóle mogą nie zaistnieć. Umartwianie – jest problemem większości naszego społeczeństwa, dlatego starajmy się pokonać zmartwienia zanim one pokonają nas. Na koniec podam kilka rad, które być może pomogą Państwu zachować wewnętrzny spokój: 1. Postaraj się wyrzucić zmartwienia kierując myśli na inne „tory”. 2. Nie przejmuj się głupstwami i nie pozwól, aby jakieś drobiazgi, „świństwa” wyrządzone przez złych ludzi zaprzątały czy zaśmiecały Twój umysł, niszczyły zdrowie oraz szczęście. 3. Zastosuj „rachunek prawdopodobieństwa” aby pozbawić się zmartwień – czyli rozważ jakie mogą być szanse, że to co wywołuje u Ciebie obawy może się w ogóle wydarzyć. 4. J eśli dotknęło Cię jakieś przykre zdarzenie, na które nie miałeś lub nie masz żadnego wpływu – postaraj się z tym pogodzić. Powiedz sobie „tak już musi być i nie może być inaczej”. 5. Gdy się już coś złego stało – wyznacz „limit strat” swoim zmartwieniom. Przemyśl i zadecyduj ile Twojego życia (zdrowia) jest wart dany incydent lub jego sprawca. Postaraj się nie przekroczyć wyznaczonej przez siebie granicy. 6. P owiedz sobie „no trudno, – co się już stało, to się nie odstanie”. Dlatego nie próbuj dalej tego problemu roztrząsać. Postaraj się, więc jak najlepiej poznać samego siebie. Jeśli zainteresował Państwa ten temat – proszę zadzwonić pod nr tel.: 0507 963 641 Stanisław Wiesław Rudowski

spotkania zebrania konferencje tel. 032 455 48 55

Wynajmij salę w Wodzisławskim Centrum Kultury! Oferujemy klimatyzowane pomieszczenia z zapleczem technicznym i gastronomicznym. Cena do negocjacji!

bankiety

View more...

Comments

Copyright © 2020 DOCSPIKE Inc.